A Broken Frame Tour 1982-1983, Black Celebration Tour 1986, Bootlegi, Construction Tour 1983-1984, Dave Gahan, Delta Machine Tour 2013-2014, Devotional Tour 1993-1994, Exciter Tour 2001, Global Spirit Tour 2017-2018, Music For The Masses Tour 1987-1998, Some Great Reward Tour 1984-1985, Speak and Spell Tour 1981-1982, The Singles Tour 86>98 1998, Tour Of The Universe 2009-2010, Touring In General, Touring The Angel 2005-2006, Ultra Promo Shows 1997, World Violation Tour 1990
Archiwum kategorii: A Broken Frame Tour 1982-1983
KoronaMODE
Martin Gore i Daniel Miller na Moogfest 2019 – krótka relacja.
Są pewne instrumenty, które przeszły do historii muzyki elektronicznej – PPG 260, Roland TB808, Yamaha DX7, Korg M1, czy klawisze Mooga. Każdy z tych instrumentów to historia współczesnej muzyki pop, również depeche MODE.
Te instrumenty są niczym dopóki nie trafią we właściwe ręce i we właściwym czasie.
Początkowo rozmowa Daniela Millera i Martina Gore’a kreci się wokół wczesnego instrumentarium zespołu, pracy w studio oraz wczesnych koncertów.
Daniel Miller przytacza historię z koncertu w Bochum 1982.11.28. Poszła plotka, że na koncercie będzie Kraftwerk. Zespół tak się przejął, że emocje przeszły na sprzęt. PPG 260 padł na tyle już w czasie koncertu, że zespół musiał grać bez tego instrumentu. Dla wyjaśnienia było to w czasie A Broken Frame Tour. Bochum leży w zagłębiu Ruhry nieopodal Dusseldorfu. Z tego miasta pochodzi Kraftwerk. Panowie z Kraftwerk najpewniej mieli zaproszenie. Nie wiadomo, czy faktycznie pojawili się na tym koncercie.
Takich historii w czasie rozmowy jest wiele ze studia i z koncertów. Często bardzo techniczne pojęcia latają w powietrzu. Choćby warto przytoczyć fragment o pracy nad Enjoy The Silence – jak to z ballady numer stał się tanecznym hitem. Dzięki wspomnieniu tej historii Alan Wilder i Flood doczekali się przeprosin na koniec. Dobry początek, można powiedzieć… nie wiem, czy będzie ciąg dalszy i czy przeprosiny będą kiedyś jeszcze wypowiadane w innym kontekście.
Nie można nie wspomnieć, że Martin pokusił się o kilka bon motów, jak ten z historii o koncercie w The Ritz w Nowym Jorku. Dzień wcześniej – 1982.05.06 zespół nagrywał występ dla Top Of The Pops – The Meaning Of Love. Żeby zdążyć na koncert w Nowym Jorku, chłopaki polecieli na wypasie Concordem. Po wylądowaniu mieli jet-lag i chodzili na rzęsach. Do tego wspomniany wcześniej PPG 260 raczył paść. Po koncercie jeden z lokalnych technicznych tak skomentował ich koncert:
Co się z Wami stało? Kiedyś byliście dobrzy.
Maj 1982 🙂 Prawie jakby powiedzieć, że skończyli się po Speak & Spell.
Nie byłoby nas tutaj jako zespołu bez Daniela Millera. Mieliśmy oferty od wielkich opiewające na gigantyczne pieniądze, ale wybraliśmy Mute. Bo nasze relacje oparliśmy na zaufaniu. (…) I uwierzcie mi A Broken Frame nie zostałoby wydane przez żadną wielką wytwórnię.
Tak Martin Gore podsumował na koniec relacje zespołu z Danielem Millerem. Na koniec przyszła seria pytań z publiczności.
Cały występ możecie obejrzeć dzięki uprzejmości węgierskich fanów, którzy nagrali dla potomności tę rozmowę. Niestety jakoś audio miejscami mocno się różni.
Dlatego możecie również przeczytać transkrypcję rozmowy opublikowaną na stronie ParklifeDC.com. Niestety transkrypcja nie jest pełna. Obejmuje jedynie wybrane fragmenty.
Na koniec Martin odebrał nagrodę „2019 Moog Innovation Award” z rąk władz Moog Music,
Jak nie wydano wideo z Black Celebartion Tour
Jakiś czas temu wspomniałem, że „nie długo ujawnię kolejną mroczną tajemnicę” w wideografii depeche MODE. Wydawnicza historia depeche MODE skrywa jeszcze wiele tajemnic. Być może ujawnienie ich nie zaprowadzi pokoju na świecie, ale ta historia pokazuje, że oficjalna wersja dla fanów i mediów to raczej wypadkowa nie zrealizowanych zamierzeń i planów, niż wynik zaplanowanych i systematycznych działań.
Gdyby kogokolwiek zapytać o pierwszą pracę wykonaną przez Antona Corbijna dla depeche MODE, każdy pewnie wspomni o sesji okładkowej wykonanej dla NME we wczesnych latach 80. Jednak tak na prawdę Anton pojawił się w orbicie zespołu dopiero w okolicach 1986.
Po co? Pierwsza odpowiedź, bo zespół tego bardzo chciał. Jaka w takim razie była pierwsza praca wykonana przez Antona dla depeche MODE po ponownym zejściu się? Odpowiedź jest oczywista – teledysk do A Question Of Time. Wszędzie, gdzie nie zaglądać, to jest jedyny namacalny ślad ich współpracy. Tyle tylko, że plan był zupełnie inny…
Czytając dostępne biografie można przeczytać taką oto historię – depeche MODE zatrudniają Antona, który przylatuje do USA i gdzieś w pustynnych rejonach Kalifornii kręci dla depeche MODE teledysk z udziałem zespołu. Pojawia się również komentarz Antona, że zespół nie miał za wiele pieniędzy, więc ekipa filmowa, to był praktycznie tylko Anton, który kręcił z łapy sceny z zespołem. Przeważającym argumentem żeby pracować z depeche MODE dla Antona był fakt, ze jeszcze nigdy nie pracował w USA i dzięki chłopakom mógł ziścić to marzenie. Na planie pojawił się statysta na motorze, pani od makijażu i myszka Miki. Wszystko było kręcone przy świetle zastanym. Jedynie podczas kręcenia pod dachem pojawiła się dodatkowa ekipa, aby oświetlić zespół i bobasa(-sy), który potem pięknie baraszkuje na tarczy zegara i ciągnie za włosy kogo się da.
Na razie wszystko, co do tej pory napisałem to prawda… albo inaczej pół prawdy. Te pół prawdy dotyczy scen kręconych na drodze, lub w studio na zegarze. Fakt wygląda to skromnie. A zastanawialiście się dlaczego zespół nie miał budżetu na kręcenie teledysku?
Przecież trasa w 1986 była bardzo dużym sukcesem i wcale nie prawda, że zainteresowanie depeche MODE w USA wystartowało dopiero od trasy w 1987-88 roku, którą zespół podsumował wydaniem dokumentu 101. W 1986 zespół miał: trzy noce w Nowym Jorku + czwarta w Wantagh (to prawie NY), dwie noce w Toronto, dwie noce w San Francisco. One skądś się wzięły. Zespół po 1985 roku zaczynał wyrastać w etykietki „alternatywnego zespołu z Europy” i co raz częściej grał na obiektach, na których gra do tej pory swoje trasy po USA. 1986 to był kolejny szczebel w popularności zwieńczony Pasadeną w 1988.
Aby zrozumieć to o czym piszę, zapomnijcie na chwilę o plenerowym materiale kręconym przez Antona, a opisywanym przeze mnie powyżej. Teledysk ma jeszcze drugą część… koncertową. W teledysku ujęcia z pustyni przeplatane są urywkami zarejestrowanymi w czasie Black Celebration Tour, gdzieś na jakimś bliżej nieokreślonym koncercie. Jeżeli przyjrzeć się poszczególnym ujęciom w tym teledysku i po porównaniu z materiałem wideo dostępnym z tej trasy, to jakoś tak dziwnie się to układa, że urywki pochodzą praktycznie z całego koncertu. Można to doskonale poznać po stanie rozebrania Dave’a, przemieszczaniu się Martina po scenie.
I tu dochodzimy do ostatnich podwójnych koncertów jakie odbyły się w USA i na całej północno-amerykańskiej trasie – 1986.07.14-15 Irvine Meadows (Laguna Hills). Były to koncerty zamykające trasę po Ameryce Północnej. Kolejnymi koncertami były już występy w Japonii.
No dobra, to co z tym budżetem? Otóż tak na prawdę Anton Corbijn nie został wynajęty przez zespół do nakręcenia teledysku, ale do sfilmowania 2 koncertów w Laguna Hills celem wydania tych koncertów jako wideo koncertowego dokumentującego Black Celebartion Tour. Koncerty zostały nakręcone i… nic się nie wydarzyło. W przeciwieństwie do rejestracji koncertu z Londynu z 1982.10.25 informacja o nakręceniu koncertów nie została publicznie podana nigdzie. Między innymi własnie po to, aby nie powodować takie zamieszania jak w 1982 roku, a po za tym działania PR-owe, to nie była już domena dziewczyn członków zespołu, a wynajętych ludzi przez wytwórnię.
Teledysk był tylko dodatkiem do rejestrowanych koncertów, stąd właśnie informacja o tym, że przeznaczony budżet był minimalny. Zespół chciał upiec 2 pieczenie i po prawdzie prawie im się to udało. Co w takim razie poszło nie tak?
Mała dygresja. Przez lata wczesny okres działalności zespołu był/jest stawiany jako wzór. Co roku płyta, co roku trasa. Czasami jak się dobrze człowiek ustawił to jednego roku widział zespół z dwoma trasami koncertowymi. Ludzie od promocji pchali zespół w każde możliwe miejsce do TV, gdzie do niepodłączonych mikrofonów i klawiszy z kurami pod pachą, albo na barkach z węglem udawali, że świetnie się bawią zabawiając zgromadzoną publiczność przy pulpetach i gryczanej.
Efekt takiego życia i tempa był taki, że brytyjska prasa miała odruch wymiotny na kolejne pojawienie się depeche MODE w mediach. Zespół w startując do prac nad Black Celebration był po raz pierwszy bliski rozwiązaniu się. 5 lat pędu między studiem, TV, a sceną zaczęło się już ekipie ulewać.
Co roku trasa i co roku płyta miała również inny efekt. Praktycznie nie było czasu na wydawanie dodatkowego materiału. To, że nie wydano koncertu z Hammersmith Odeon, a potem zapisu z koncertów z Irvine Meadows jest właśnie fakt, że procesy produkcyjne były tak poustawiane, że pojawienie się tych pozycji na rynku mogło się właściwie zbiegać z wydaniem pierwszych singli z kolejnych albumów. Finał tego był taki, że Londyn 1982 uratowano w postaci audio na limitowanych trojaczkach, a resztki koncertu z 1986 na wideo do A Question Of Time.
Zauważcie jeszcze jedną prawidłowość. Zarówno Hamburg 1984, jak i Pasadena 1988 pojawiły się w okresie, kiedy zespół miał zaplanowaną przerwę. Gdyby w 1985 i w 1989 ukazały się nowe płyty studyjne, to ani jeden, ani drugi dokument nie ukazałby się na rynku. Po prostu nie byłoby na nie czasu i miejsca. Tak wychwalane tempo koncertowo-promocyjno-wydawnicze po prostu mściło się na zespole… i fanach. Oczywiście nie był to przypadek i tak obrany kierunek działania zespołu miał swoje uzasadnienie. Grana muzyka nie była komercyjnie przyswajalna w taki sposób, jakby tego wytwórnia i zespół chcieli. Media ignorowały istnienie depeche MODE, a pojawianie się w TV, było częściej wynikiem dobrych relacji ludzi od promocji na konkretnych rynkach.
Bez tak częstego jeżdżenia w trasę i zalewania rynku nowymi wydawnictwami zespół mógłby być w zupełnie innym miejscu przez co nie byłoby ani Pasadeny, ani Violatora w 1990, a zespół występowałby na imprezach dla byłych gwiazd lat 80. Brak na naszych półkach Laguna Hills 1986 i Londynu 1982 jest niestety ubocznym efektem sukcesu, na jaki zespół zapracował w latach 80.
Zdjęcia jakimi przeplatam dzisiejszy tekst pochodzą właśnie z koncertów w Laguna Hills, Część to fotki z wyszperane z płatnych serwisów, ale są też screeny z prywatnych nagrań Alana na VHS, na którym doskonale widać kamerę przygotowaną do rejestracji koncertu.
Na koniec jeszcze jedna ciekawostka związana z tym koncertem i po części dlaczego cały temat wypłynął. Otóż cała historia zaczęła się od tego, że grupka fanów weszła w posiadanie ścieżek audio w postaci soundboardów. Bootlegi te istnieją, ale póki co nie wypłynęły nażadnych torrentach, ani nie został upublicznione w inny sposób. Od tego zaczęło się zamieszanie wokół Laguna Hills 1986, a potem zaczęto grzebać w dokumentacji fotograficznej i zapisach wideo, żeby uwiarygodnić to, co znalazło potwierdzenie jedynie jako audio.
To nie jest wszystko, co skrywa mroczna historia niewydanych wydawnictw depeche MODE, ale o tym już w kolejnych, odcinkach…
Perły wyciągane z niepamięci.
Jakiś czas temu zapowiadałem, że pojawił się w niebywałej jakości (jak na tyle lat) półamatorski zapis koncertu w Schuttorf 1983.05.28. Wcześniej była tylko zajafka na YT, a teraz jest do pociągnięcia z Torrentów dla każdego, kto ma na to ochotę.
O ile na YT jest jedynie New Life [50] i początek Boy Say Go! [50], to do pobrania są jeszcze Shout! [50] i Photographic [50].
Jest na prawdę przednio, ale co ja się będę tam produkował. Więcor Wam powie więcej:
depeche MODE powinno być tam gwiazdą zdecydowanie. Potencjał koncertowy niebywały. To pierwszy ich duży open air i doskonale dali rade. Całe szczęście, że mamy kawałki których nie ma na bootlegu z Londynu 1982.10.25, czyli Shout! i Photographic.
Mega! Shout! zawsze był dla mnie przenumerem, ale po tej projekcji tylko zyskał. Gah taki właśnie jaki powinien być. Bajka. Fajny motyw jak uruchamia szpule przed Shout! i co ciekawe po Shout! się zatrzymuje i parę sekund później na Photographic sama się odpala.
Specyfikacja nagrania z Shuttorf 1982.05.28
Depeche Mode
1983.05.28 Schüttorf, Vechtewiese, Germany Euro Festival
Setlist:
01 New Life
02 Boys say Go!
03 Shout
04 Photographic
DVD
Video Stream: MPEG Video 720×576 (4:3)
Audio Stream: 48,0 KHz,2 Channel, AC-3
Menu: yes
Cover: yes
Ultra Rare Trade via Dropbox->Audio normalized->Audio/Video
synchronized->DVD
No remastered Video or Audio Files!!!
The Videos are taken from a private VHS Live Compilation Schüttorf 83.
Ale to wszystko pikuś. Szczena mi opadła na przebitki z TV, znaczy jest całość bądź obszerne fragmenty. To samo tyczy Werchter 1985.07.07. Oby kiedyś wyszło.
Opisując koncert po koncercie staram się znaleźć do wielu koncertów jakąś ilustrację na YT. Czasami robię to tylko dla przyzwoitości, ponieważ nie liczę na żaden, nawet podły zapis, nie mówiąc już o pro-shotach z TV. Jednak największe zdziwka przychodzą, gdy człowiek kompletnie nie spodziewa się wyniku wyszukiwania. Jak na przykład zapis New Life [38] z któregoś z Kanadyjskich koncertów (były dwa na See You Tour) przez jakąś lokalną stację dla programu MusiMax w maju 1982.
Nie wygląda to na samodzielną rejestrację jednego kawałka, w końcu był to kawałek ze środka setu, ale wycinek pełnej rejestracji dla TV. Są na tym świecie nagrania o których się fizjonomom nie śniło….
Shuttorf 1983.05.28 – nieznane wideo
W poprzednim wpisie rozwodziłem się na tym, że wideo z Warszawy 1985.07.30, to pierwszy bootleg depeszowski wideo ever. Ledwo skończyłem pisać ten tekst (połowa lipca), a tu życie boleśnie poddało próbie moje oceny.
Na sieci pojawił się zapis wideo występu depeche MODE w Schüttorf 1983.05.28. Aż dziwne, że ten fakt przeszedł bez echa. Z tej trasy jest kilka dobrych nagrań, ale amatorskiego nagrania nigdy nie było.
Dla przypomnienia był to koncert na którym depeche MODE występowało jako support przed Rodem Stewardem. Dlatego prawdopodobnie był to zapis zrobiony przez któregoś z fanów tego artysty, a nie przez fana depeche MODE. Może to być również zapis zrobiony przez jakiegoś technicznego, bo kamera jest zamocowana na statywie i porusza się jedynie prawo-lewo. A tak postawić kamerę mógł raczej ktoś z obsługi koncertu.
Zespół wykonał na tym koncercie skróconą setlistę z trasy A Broken Frame. Na koncercie nie zagrano Dreaming Of Me [49].
Póki co nic nie wiadomo o pełnym zapisie tego występu. Dlatego koncert z Warszawy nadal pozostaje dla mnie pierwszym depeszowym zapisem koncertu na wideo w historii zespołu.
Bufet – czyli wyżywienie na trasie, cz.3 – A Broken Frame Tour
Kontynuujemy cykl bufetowy, tym razem przyszła pora, aby zaznajomić się z menu, jakim raczył się zespół podczas najwcześniejszej trasy, do dokumentów, której udało mi się dotrzeć. A mowa tu o A Broken Frame Tour z lat 1982 i 1983. Po mojemu kontrakt ten należy do standardowych, więc można zakładać, że podobne zasady obowiązywały na innych koncertach Europy.
Po opisach menu zespołu z Construction Tour i przeskoku o 20 lat do przodu do Touring The Angel i kolejnej trasy. Tym razem cofamy się do roku 1982, by zagłębić się w najwcześniej dostępny dokument jaki mi się udało zdobyć z obozu depeche MODE. Raider europejskiej trasy z 1982 roku.
No to lecimy. W §10 (cały dokument zawiera jedynie 26 paragrafów + załącznik dla Europy) depeche MODE zastrzega sobie, że na wjeździe musi czekać na nich kawa i herbata dla 6 osób, które stanowiły wewnętrzny krąg zespołu. Dla nich w garderobach dodatkowo musiały czekać:
- 4 kwarty czystego, niesłodzonego soku pomarańczowego;
- 1 kwarta czystego, niesłodzonego soku jabłkowego;
- 1 kwarta czystego, niesłodzonego soku ananasowego;
- 1 kwarta świeżego mleka;
Wybór kanapek (z czego część z nich musiała być nie z serem i szynką) w ilości dla 6 osób;
- 2 butelki białego wina;
- 26 puszek lagera.
Dla ekipy technicznej również należała się partia szamanka.
- Gorąca kawa i herbata na wejściu;
- Wybór kanapek liczbie odpowiedniej dla 6 dorosłych ludzi;
- 6 kwart czystego, niesłodzonego soku pomarańczowego.
W czasie koncertu ekipa techniczna miała mieć zapewnione 24 puszki lagera.
Po próbie zespół miał dostać ciepły posiłek w ilości dla 11 osób. Zespół jadał posiłek w grupie z całą ekipą. Najciekawsze zastrzeżenie jest na końcu. Zespół w ostateczności akceptował jedzenie nie gorsze niż z kantyny uniwersyteckiej. Natomiast ściśle zakazane było jedzenie z McDonald’s, Wimpy, Burger Kingów itp. wynalazków.
Jeśli porównać to menu, z tym, co było zastrzeżone w kontrakcie na kolejnej trasie, to widać jak sporo pod względem finansowym musieli jeszcze zapracować na siebie, żeby zasłużyć na serwis z Construction Tour. Wszystko, co zespół zastrzegał sobie w kontraktach było finansowane przez organizatora koncertu, czytaj przez fanów z biletów. Zespół za nic nie płacił. Oznaczało to, że apetyty dosłownie zespołu musiały być na wodzy, bo eskalując żądania organizator musiałby podwyższyć ceny biletów, których cen fani mogliby nie udźwignąć już.
Materiał opracowany na podstawie umów, riderów koncertowych i tour itinerary z 1982 roku.
Przeczytaj o wyżywieniu na Construction Tour, Music For The Masses Tour i Touring The Angel / Tour Of The Universe.
Jak nie wydano Live In London 1982
W tym tekście będzie o tym, dlaczego pierwsze wideo z koncertu depeche MODE pojawiło się oficjalnie dopiero w 1985 roku. Być może nie wszyscy wiedzą, ale pierwsze oficjalne video w formacie VHS miało ukazać się w 1983 roku. Miał to być zapis koncertu który zarejestrowano 25.10.1982 roku w Londynie na Hammersmith Odeon. Ten tekst jest próbą opisania tego, dlaczego do tego faktu nie doszło. Nie biorę pod uwagę emisji w TV.
Pierwsza informacja o rejestracji koncertu w Londynie 1982.10.25 pojawia się w grudniu 1982 roku w biuletynie Information Sheet 12/82 (IS). Zespół ogłasza, że zarejestrował koncert, ale nic więcej nie wiadomo jeszcze. Co, Kiedy i jak będzie wydane owiane było tajemnicą. Nie mniej chętni już mogli korespondencyjnie zgłaszać zapotrzebowanie na to wydawnictwo.
W styczniu 1983 w biuletynie prowadzonym przez Jo i Anne znaleźć można przedsmak kłopotów. Wiadomość brzmiała: „Sorry but still no news on the plans for a video but we’ll keep You posted.” Zespół żył jeszcze A Broken Frame Tour ale już wiemy, że Panowie szykowali się do nagrania kolejnego singla, który został również włączony do koncertowej setlisty A Broken Frame Tour. W biuletynie pojawiła się również informacja, że fragment zapisu z tego koncertu pojawi się w postaci utworu Tora! Tora! Tora! [51], jako jedna ze stron B nowego single’a Get The Balance Right.
Kolejna informacja pojawia się miesiąc później w IS No 2/83. Zespół oficjalnie ogłasza, że video zostanie wydane bardzo szybko. Jeżeli dobrze rozumieć przekaz, to koncert miał być kompilacją, a nie zapisem 1:1 występu w Londynie 1982.10.25. Ciekawostką była informacja, że już była ustalona cena tego tytułu – Ł25. W tym samym biuletynie promowano jeszcze Get The Balance Right, a już zapowiadano trasę na jesień, mimo że niektóre utwory nie wyszły z fazy dema, a wiele utworów w ogóle jeszcze nie istniało.
W IS No 3/83 pojawiają się pierwsze informacje o opóźnieniach. Pojawia się info, że video nie jest jeszcze gotowe, ale na pewno datę wydania zespół poda w kwietniu. Jako rekompensatę zbyt długiego oczekiwania zostało zapowiedziane Get The Balance Right w wersji limitowanej, numerowanej wersji 12” z piecioma numerami z koncertu z Londynu 1982.10.25. Wydawnictwo to przeszło do historii jako „niebieski …& Live Tracks”??? z trojaczków (a nawet czworaczków), które finalnie wyszły na vinylu, jak i na CD.
W kwietniu znowu przeproszono za brak daty wydania koncertu z Londynu 1982.10.25. Jako powód podano informację, że zespół nie widział jeszcze materiału przed finalnym montażem. Z tego powodu prace muszą się opóźnić.
Czerwiec przyniósł najpoważniejsze rozczarowanie. Tłumaczono, że zespół ma napięty program nagrywania nowego materiału, a odłożenie wydania koncertu na kolejne miesiące (mowa była już nawet o sierpniu) sprawiało, że koncert będzie prawie roczny. Dlatego zespół woli wydać (promować) nowy materiał, niż ciągnąć zamknięty, z punktu widzenia zespołu, rozdział.
W kolejnych miesiącach pojawiają się informacje o kolejnych dwóch „…& Live Trucks” czerwonym Everything Counts i zielonym Love In Itself.
Finalnie koncert został przeznaczony do dystrybucji w TV i Radio, dzięki czemu pojawiły się zapisy ze szwedzkimi napisami, oraz różnej długości edycje koncertu emitowane były na całym świecie. Efektem tego był wysyp dziesiątków bootlegów z najróżniejszą setlistą.
Analizując historię niewydania koncertu z Londynu 1982.10.25 trudno nie oprzeć się wrażeniu, że decyzja ta jest ofiarą własnego sukcesu zespołu. Narzucenie sobie tak napiętego programu, jakim było wydawanie nowych albumów co roku, a do tego trasy koncertowe (czasami po dwie w ciągu roku) sprawiało, że zespół nie miał miejsca na nic więcej ponad wydawanie singli i LP. I stąd też tyle koncertowych nagrań na stronach B singli. Zespół w to wszystko musiał wcisnąć chwilę odpoczynku w postaci wakacji. Jeżeli tylko były jakieś problemy techniczne, a w przypadku nagrań na żywo było to więcej jak pewne, zarówno audio, jak i wideo, trzeba było liczyć się z opóźnieniami. Stąd, być może, w pewnym momencie info o wydaniu jedynie kompilacji.
Nie można pominąć jeszcze jednego elementu (to już moja spekulacja). Myślę, że w pewnym momencie nadszedł moment, gdy zespół chciał jak najszybciej zapomnieć o A Broken Frame. Jeżeli spojrzeć na setlisty z wczesnych lat, to uderza jeden fakt. Do 1985 roku podstawą wszystkich tras koncertowych był album Speak & Spell. Oczywiście jej wpływ z biegiem lat malał. Nie mniej jednak dopiero rok 1987 przyniósł sprowadzenie ostatniego utwory z tego albumu jako zamiennika (bonusu). Mam na myśli Just Can’t Get Enough – jako zamiennik grany w czasie drugiej nocy – a setlista nie sięgała dalej, niż do Construction Time Again. Jednak to, co uderza najbardziej, to fakt, iż szykując trasę promująca Construction Time Again zespół właściwie grał set składający sie z dwóch płyt Speak & Spell i Construction Time Again. Podobnie było w przypadku Some Great Reward Tour. W przypadku obu tras A Broken Frame zostało sprowadzone jedynie do dwóch utworów. Na Construction Time – See You [47] i The Meaning Of Love [47], a na Some Great Reward Tour – See You [79] i Leave In Silence [83].
Już w trakcie trasy A Broken Frame zespół pozbył się numeru z tej płyty i zamienił to na kawałek z poprzedniej płyty. Było to dosyć niezwykłe posunięcie, jak na koncerty, gdzie promowano konkretny album. W następnych latach zespół raczej prowadził politykę wywalania z setu, niż takiej zamiany jaka miała miejsce w przypadku trasy A Broken Frame. Właściwie między rokiem 1986, a 2006 nie pojawiło się na koncertach nic z tego albumu.
Dlatego w finale z pełnego zapisu w Londynie 1982.10.25 dostaliśmy jedynie płytę koncertową w odcinakach… (trzech) i masę wycieków w postaci bootlegów. Myślę, że zespół chciał odzyskać choć część kosztów poniesionych na rejestrację tego koncertu. Stąd decyzja na limitowanie (numerowanie) 3-kolorowych bliźniaków zarówno na winylu, jaki potem na CD.
Mówi się, że na wydanie debiutanckiego albumu ma się całe życie, na wydanie drugiej płyty zespół ma jedynie kilka miesięcy. A Broken Frame była w oczach zespołu słabą płytą, szalone tempo wydawania płyt i koncertowanie, oraz decyzja o niezapraszaniu Alana do pracy w studio przy A Broken Frame zemściło się brakami w produkcji i aranżacji utworów.
Myślę jednak, że w owym czasie była to niewielkie poświęcenie za cenę corocznego postępu i rozwoju zespołu na drodze do stania się wielką gwiazdą światowej rangi. Redukując oczekiwania wydawnicze zespół nabywał spore elastyczności w byciu tam, gdzie nie mógł być ze względu na obstrukcję radia, TV oraz prasy muzycznej. Użył patentu na zdobycie sławy wbrew mediom stając się największym towarem eksportowym Brytyjczyków na przekór im samym.