Teraz, to każdy mądry, jak już tak wiele wiadomo… z jednej strony słychać dźwięk tłuczonego szkła, jęk zawodu i chrzest zdzieranych plakatów ze ścian. Z drugiej strony jest spora grupa sympatyków depeche MODE, która jest bardzo zadowolona. Trwa teraz jedno wielkie przekonywanie się na wzajem która prawda jest najprawdziwsza. A mówiłem, że będzie grubo i wielu się zawiedzie. Ale to już przerabialiśmy w czasach premiery Sounds Of The Universe i Excitera. Zacznie się mówienie o tym, jak to płyta jest słaba lub dobra i że ostania nadzieją jest trasa. Jedni pojadą dla starych numerów, inni aby sprawdzić, czy przypadkiem nowe numery udało się uratować… ale ja nie o tym chciałem dziś…
Mam wrażenie, że wielu z nas, w tym i ja daliśmy się zwieść sztuce dezinformacji zespołu, jaka została zaaplikowana nam w czasie konferencji, oraz po opublikowaniu montażu obrazków ze studia okraszonych, co prawda skończoną, ale pozbawioną właściwego mixu i masteringu Angel.
Dziś, gdy oglądam ponownie konferencję prasową, oraz przeglądam ponownie wywiady z zespołem, ciężko nie odnieść wrażenia, że zespół rzucił nam wyzwanie, którego nie podjęliśmy. W zamian za to rękawica nie dość, że nie została podjęta, to jeszcze odrzucona przez fanów przy pomocy parodii Upadku z Hitlerem. Wtedy bawił mnie, dziś mam poczucie lekkiego zażenowania.
Również kamyk można wsadzić do ogródka niektórym zagranicznym dziennikarzom, którzy dostali szansę zrobienia wywiadu 1 na 1 i tak gładko łykali cały kit, jaki zespół im sadził do kamery. No bo jak można w jednym wywiadzie przyjąć odpowiedź, że zespół ledwo co umył ręce po kielni i farbie a jeszcze kit w oknach nie zasechł, więc nic jeszcze nie jest ustalone, nie mają bladego pojęcia o trasie, tytule płyty, grafice i paru innych detalach. Tym czasem jako odpowiedź na kolejne pytanie pada informacja, że klucz do rozwikłania tytułu płyty zaszyty jest w plakacie trasy.
Już zmilczę głupie i banalne pytania o to, czy przygotowali coś specjalnego dla fanów z Mozambiku, albo co wiedzą o Gwinei Równikowej. Z tych pytań już łacha ciągnęliśmy jakiś czas temu. Dlatego, jakby już daruję i nie będę się pastwił.
Jednak ciężko mi teraz pozbyć się wrażenia, że ze strony fanów nie padło – challenge accepted, w momencie, gdy zespół wiele razy puszczał do nas oko.
Ok, szukaliśmy tytułów piosenek, nawet powstała jakaś lista, gdy po opublikowaniu informacji o Delta Machine okazało się, że ta lista w filmie już była podana… w całości.
Zastanawialiśmy się jak będzie wyglądać okładka, a wystarczyło spojrzeć za okno. Kto wie, jakie rodzynki zespół ukrył jeszcze w tym cieście. Ciekawe na ile ta zabawa przekazem, to tylko zatrzymana w kadrze nie planowana zabawa ekipy nagrywającej względem siebie, a ile z tego, to celowa zabawa w kalambury z fanami.
Ile jeszcze wyjdzie z tego nowych spraw, gdy ukarze się album, single, a ile poznamy dopiero na trasie. Jeszcze tak wiele niewiadomych, że chyba praktycznie do końca okresu promocji projektu Delta Machine, będziemy wracać do zakodowanej wiadomości, przybijać twarzo-palmę i krzyczeć nooo jacha…
Tekst do jednego z numerów z płyty. Ciekawe, czy te podkreślenia, to któryś tytuł tego kawałka? Może Falling? Może Broken?
Zespół mówił co innego, a tak na prawdę chłopaki mieli wszystko zaplanowane w każdym detalu. Niczego nie zostawili przypadkowi. Każdy gest, każdy element, jaki zadział się na konferencji miał swój pomysł i był przemyślany. Skoro mieli tak dopracowaną typografię, a Dave powiedział, że w stojącym za plecami dziennikarki Roll-up’ie zakodowany jest tytuł płyty, to bajką jest zmęczenie i przyjście z marszu ze studia na konferencję. Każdy aspekt został zaplanowany, do tego stopnia, że poza niewiedzenia niczego, przyjęta na konferencji też była zaplanowana. Wystarczyło patrzeć…
Pytanie jaki kawałek zespół planuje na najbliższej trasie grać?
Nawet wybór miejsca kręcenie filmów na trasę / teledysk był podpowiedzią w temacie płyty. Wygląda na to, że depeche MODE tym razem… albo nie… jak nigdy chcieli pokazać, że nie pozostawili żadnej sprawy przypadkowi. Przypomnę, że do Touring The Angel byli tak nie gotowi, że logo na biletach i plakatach było z 2001. Stało się tak, że nic nie mówiąc na konferencji powiedzieli równolegle przy pomocy obrazu i niedomówień dużo więcej niż byliśmy gotowi wtedy przyjąć. Czasem jak widać powiedzenie – Mniej słów, mniej błędów – ma nie tylko zastosowanie w relacjach z kobietami i służbami specjalnymi, ale również w stosunku do fanów. Fani chcieli wszystko na tacy, a oni postawili pudełko, a szyfr był na pudełku wyryty… wystarczyło umieć patrzeć.
No i nie zabrakło też żartów… erotycznych i nie tylko…
P.S. parę osób pytało mnie o zdanie nt singla, o płytę i o recenzję. Myślałem o tym, ale chyba jednak nie sądzę, żeby na tym blogu pojawiła się obecnie recenzja Delta Machine. Staram się unikać bierżączki, z resztą do tej pory nie napisałem jeszcze tekstu o Sounds Of The Universe, który miał być moja recką tego albumu… może koło 2015 się wyrobię, więc na 2017 znajdę czas aby napisać coś więcej o Delta Machine.
aaaa i teledysk jest już…
A tym czasem zabieram się do grzebania w historii…
Ogólnie to niesamowite ile informacji kryje to wideo z Angel z konferencji 😀
Uwielbiam takie skryte tajemnice. Następne wideo każdy zapewne obejrzy kilka razy i uważnie będzie przyglądał się a nóż znowu jakiś ukryty przekaz będzie do odkrycia 😉