Violator

25 lat temu album ten wywołał radość z komercyjnego sukcesu, jedną z większych konsternacji i zaskoczenie z obranego kierunku w naszej subkulturze, porównywalną jedynie z informacją o tym, że Dave ma długie pióra, a kolejna płyta będzie „rockowa”. Płyta która dziś jest kanonem kiedyś była powodem do ścigania młodych fanów jako wyznacznik obciachu. Album wydany w jednym z ważniejszych okresów dla historii muzyki popularnej na świecie.

Wydanie Violatora można rozpatrywać na wielu płaszczyznach. Trochę napisałem o albumie parę lat temu przy okazji wpisu o tym, jak depeche MODE się skończyło… ile razy i dla kogo, więc tak bardzo do rozterek ówczesnych fanów nie będę wracał. Wystarczy tylko zaznaczyć, że ówcześnie pochwalenie się sympatią do depeche MODE z powodu tego albumu mogło oznaczać oklep. Będę w tym tekście krążył wokół tego motywu, ale trochę od innej strony. Może to pozwoli zrozumieć dlaczego wtedy reagowano na ten album alergicznie w subkulturze i dlaczego w mainstreamie album odniósł sukces, a jednocześnie dlaczego obecnie jest to ikona nie tylko depeche MODE, a muzyki pop w szczególności. Jako, że ten blog głównie skupia się na aspektach koncertowych działalności muzycznej depeche MODE, wobec czego w kolejnych wpisach celebrując 25 lecie Violator temu zagadnieniu poświęcę osobny tekst, bo również jest o czym…

Końcówka lat 80. To przejście do głównego nurtu twórców i producentów muzyki znamienitej grupy ludzi, którzy początkowo tworzyli podziemie djeskie m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji i USA. To Ci ludzie opisując swoje inspiracje muzyczne przedstawiali depeche MODE, jako tych, którzy kształtowali ich gusta muzyczne na alternatywnej scenie muzyki elektronicznej. Ta całkiem liczna grupa przyszłych producentów, remikserów, djów tworzyła zupełnie nową generację. Ludzie Ci nie tworzyli jednej zwartej grupy. Pochodzili z różnych zakątków, tworzyli bardzo różną muzykę. Mieli jedną cechę wspólną chcieli odejść od zaszufladkowania muzyki w gettach styli i gatunków.

O depeche MODE mówi się, że przez całe lata 80. należał do grona jednego z najbardziej innowacyjnych zespołów muzycznych i w wielu momentach wyprzedzał swoje czasy. Przez to był nierozumiany przez manistream w Anglii. Co innego działo się na kontynencie, oraz od drugiej połowy lat 80. również w Ameryce. Angielskie media tego nie rozumiały za grosz, za to ludzie odpowiedzialni za produkcję zwiastowali przyszłą rewolucję w muzyce popularnej.

Wynikała ona z kilku czynników. Z jednej strony praca u boku depeche MODE pozwalała obcować ze sprzętem, który był bardzo czesto na tyle drogi, że nabywcami były wytwórnie płytowe lub ich właściciele. Przez długie lata masa muzyki, jaką słyszymy na płytach depeche MODE powstawała m.in. dzięki temu, że Daniel Miller udostępniał chłopakom swój sprzęt i wiedzę. I w końcu ponieważ depeche MODE tworzyło swoje brzmienia samodzielnie, nie korzystając z gotowych banków brzmień, dzięki temu każdy album to była oddzielna, nowa podróż również z technicznego i technologicznego punktu widzenia. W pewnym momencie dla depeche MODE był to rodzaj obsesji, a dla każdego profesjonalisty rodzaj zawodowego wyzwania.

Z drugiej strony ludzie z otoczenia depeche MODE, tacy jak François Kevorkian byli urzeczywistnieniem nowej fali producentów, którzy pracowali równocześnie dla kapel elektronicznych i rockowych. Kiedyś to było nie do pomyślenia. Zbiegło się to z nadchodzącą rewolucją i postępującą dostępnością sprzętu, który dekadę temu był jeszcze zbyt drogi (Fairlight) lub po prostu nie istniał. np. samplery (choć samplowano już w latach 40.). To też był czas kiedy sprzęt muzyczny zmieniał swoją postać – z potężnych kloców i szaf przybierał co raz mniejsze postacie, by stracić swoją fizyczną postać w kierunku oprogramowania. Najważniejszym instrumentem w studio stawała się, początkowo, stacja robocza oparta na Amidze, a potem na Mac.

Nowa generacja ludzi, nowy sprzęt, nowe idee, ta mieszanka potrzebowała swojego ujścia i znalazła je w postaci odejścia od sztywnego trzymania się styli w muzyce pop i rock. Jak grzyby po deszczu zaczęły kiełkować nowe projekty oparte np. na mieszance hip-hopu, funky i metalu (patrz  Red Hot Chilli Peppers, Faith No More) lub też zespoły rockowe wprowadzały do swoich brzmień elektronikę, która towarzyszyła muzyce nie jako partia klawiszowa, ale wypełniała utwory w postaci teł, loopów i sampli przez cały utwór. A muzycy z różnych scen zaczęli eksperymentować ze stylami zupełnie odległymi od siebie. To tylko kilka przykładów tej zmiany, a było tego więcej… To właśnie w nowej dekadzie – l. 90. – mieszania wszystkiego ze wszystkim – muzycznie depeche MODE i U2 nigdy nie byli sobie tak bliscy, jak między rokiem 1990, a 1997. Po części za sprawą jednego człowieka:

  • 1987 – Joshua Tree – Flood – Inżynier dzwięku
  • 1990 – Violator – Flood – Producent
  • 1992 – Achtung Baby – Flood – Producent
  • 1993 – Songs Of Faith And Devotion – Flood – Producent
  • 1993 – Zooropa – Flood – Producent
  • 1997 – POP – Flood – Producent

Oczywiście po drodze były produkcje dla innych – NIN, Nitzer Ebb, Nick Cave, itd.

Co do samego U2 nie jest tajemnicą, że Bono i Eadge byli pod bardzo dużym wrażeniem Violator, gdy nagrywali Achtung Baby, a w przypadku Enjoy The Silence Bono był nawet zły, że to nie oni nagrali taki numer. Podobnie było z duetem Pet Shop Boys, który nagrywając swoją płytę Behaviour bardzo dużo słuchał Violator’a. Z drugiej strony Flood zapytany w 1992 o brzmienie właśnie nagrywanego Songs Of Faith And Devotion – stwierdził, że depeche MODE nagrywa Achtung Baby 2.

Klasyczne trzymanie się muzycznych gatunków było w odwrocie, a depeche MODE było na czele tej zmiany. Odejście od ścisłego trzymania się utartego szlaku, jakim był styl muzyczny danego zespołu, spowodowało zmiany również w podejściu do konsumpcji muzyki. Tak ważna kiedyś identyfikacja subkulturowa przestawała wystarczać. Odbiorcy muzyki słuchając nowych nagrań zaczęli odkrywać, że nie trzeba być metalem, żeby słuchać Metallicy (patrz Czarny Album), czy grając ciężkiego rocka można powoływać się na inspiracje depeche MODE. To już nie była śmiertelna zbrodnia dla twórców. Problem był pośród zagorzałych fanów, którzy nie byli przygotowani na tego typu zmiany, stąd nagły wybuch słuchaczy Violator, którzy nie mieli problemów, żeby obok na półce stała płyta New Kids On The Block razem z Metallicą, budził zrozumiały gniew i oburzenie tych najbardziej zaangażowanych.

Album, który był jednym z pierwszych redefiniujących wykorzystanie np. gitary w elektronice był okrzykiwany jako komercha i sprzedanie się depeche MODE. To jest pewien paradoks tego albumu, bo z jednej strony jest to kanon całego konceptu bycia depechem – obraz, wygląd, ikonografia (np róża, logo), cała otoczka i klimat. A z drugiej strony zawarta w albumie muzyka, otwierająca się na brzmienia rodem z muzyki country, czy bluesa.

Violator był albumem zwiastującym te zmiany w muzyce elektronicznej, pop i rock. To właśnie po raz pierwszy tak szeroko depeche MODE zastosowało gitarę, jako instrument główny w swoim utworze, a nie jako loop odpalany z klawisza, czy instrument wspierający, efektowy na koncertach (patrz Construction Tour i Music For The Masses Tour). Po raz pierwszy w swojej twórczości zespół wykorzystał również perkusję, która wymagała już odgrywania jako osobna sekcja na koncertach w Clean i Personal Jesus. Potem poszli jeszcze dalej, czego efektem jest zatrudnienie Eignera na pełny etat (ale to inna historia). Te wszystkie zmiany nie dały jednego – uznania w oczach krytyki. depeche MODE mogło stawać na uszach, ale i tak to zespoły przychodzące po nich dostawaly etykietkę innowatorów i prekursorów np. Moby robiąc dokładnie to samo co dM.

Nie mniej efektem wydania Violator, było wejście depeche MODE z poziomu czołowego zespołu alternatywnych stacji radiowych i list przebojów, do radiostacji grających TOP40 i szału na ulicach. Wydawało się, że odpowiedzią na to powinna być gigantyczna w przekazie trasa koncertowa pokroju Zoo TV Tour. Tak się jednak nie stało. Album niósł w sobie potencjał wydania właściwie każdego utworu na singlu, miał zadatki, aby stać się nośnikiem wieloletniej trasy koncertowej i potencjał zarobienia wielu milionów $$$. Stało się jednak inaczej, ale o tym w kolejnym odcinku już o samej trasie koncertowej gdzieś w okolicach Maja.

If you wanna use guitars, use guitars…

Leave a Reply