Pisząc poprzedni wpis linkowałem do starego wpisu o firmie StageCo, która od lat odpowiada za budowę sceny na trasach depeche MODE. O ile Anton Corbijn, to kreacja, to StageCo jest wykonawczą stroną tego, co wymyśli Anton.
Są takie firmy na świecie, których znaczenie jest większe, niż nazwa i potoczna świadomość przeciętnych konsumentów usług. Są takie firmy, bez których wielkie uznane marki nie mogły by być tym kim są. Dziś zaczynam cykl tekstów (a może kontynuuję?) o firmach, bez których depeche MODE nie mogłoby funkcjonować na trasie koncertowej.
depeche MODE, to zawsze był koncertowy średniak do czasu, aż nie zdecydowali się na granie na stadionach. Dopiero od tego czasu zespół awasował koncertowo do pierwszej ligi pod względem ściąganej kasy. Gdyby jeszcze szedł za tym odpowiedni standard sceny, to szczęście byłoby już pełne.
Pamiątka czasu i pracy wielu pomijanych i zapomnianych ludzi, którzy dokładali swój fragment do sukcesu komercyjnego artystów. Stara zasada mówi „Nikt Cię tak nie pochwali, jak Ty sam.”
Kontynuując cykl o firmach pracujących na zapleczu tras koncertowych depeche MODE, tym razem chciałbym Wam przybliżyć firmę dosyć specyficzną. Ani firma, ani produkt właściwie nie jest znana. W tym wpisie zająłem się samą firmą, w następnym wpisie będzie o produktach, jakie zapewnia naszym ulubieńcom. Obie kwestie są godne tego, aby poświęcić im oddzielny tekst.
Po wysypce epistolografii potrasowej zamykającej zakończoną w lutym trasę musiałem dać sobie chwilę oddechu i odstawić na bok bloga. Nie oznacza, że poszedłem na odwyk czy coś, nic z tego… wszystko to po to, aby teraz powrócić na utarty szlak z przed października 2013. Ogłosiłem wtedy, że blog, strona i fanpejdże przechodzą w stan ciągłej obsługi trasy. Z tą ciągłością różnie bywało, ale obecnie powracam do statusu z przed okresu trasy Delta Machine, gdy było cicho, spokojnie, a teksty powstawały bez pośpiechu i biegunki newsowej.
No i stało się. Trasa Delta Machine to już historia. Nie długo będzie pierwsza rocznica koncertu w Nicei 2014.05.04, a za chwilę będziemy wspominać start promocji albumu po telewizjach świata, bo przecież cały cyrk ruszył właśnie w tym okresie (marzec 2013). Tradycyjnie na początek garść statystyk, a potem będzie tylko ciekawiej :-).
Jakiś rok temu napisałem tekst o tym, czemu nie ma z koncertów depeche MODE nagrań, których źródłem są IEMy, czyli In-Ear Monitoring. Po naszemu odsłuchy douszne. To ważne, ponieważ dziś będę kontynuował ten temat. Myślę, że wtedy dosyć dokładnie opisałem podstawy, dlatego nie będę się zagłębiał w detale. Kto nie czytał, sugeruje nagrobić zaległości. A powód ku temu jest ważny, gdyż ostatnio pojawiły się przesłanki, które w zasadniczych kwestiach będą przeczyć temu, co napisałem wtedy. Nie uprzedzajmy jednak faktów.