Archiwa tagu: Ultra Promo Shows 1997

Ultra Tour – o niezagranej trasie.

Pozornie wszystko jest jasne, trasa się nie odbyła, bo nie mogła się odbyć. Zespół podnosił się z kolan po 2-letniej dezintegracji. Choć patrząc na dzisiejsze standardy pracy zespołu, to takiej dezintegracji zespół ulega na 1-2 lata po ostatnim koncercie na każdej trasie. To jest standardowy okres odpoczynku zespołu od siebie. Wtedy to było podstawą do plotek o rozpadzie zespołu, dziś nie robi już wrażenia.

depeche MODE wiele razy podkreślali, że Ultra Tour (to moja nazwa robocza 🙂 ) nie była możliwa, bo zespół bardzo obawiał się, że nie podoła muzycznie, wokalnie, pokusom?, na trasie.

Od początku mi to nie pasowało, może kiedyś częściej przyjmowałem to tłumaczenie ze zrozumieniem, choć i tak sceptycznie. To jednak z biegiem lat dochodziłem co raz częściej do wniosku, że nie było to chyba jedyne wytłumaczenie niechęci do zarobienia paru set tysięcy dolarów, marek, fanków, czy innej waluty. Płyta biła rekordy sprzedaży. Barrel Of A Gun mimo, że nie był tak przebojowy, jak np Enjoy The Silence to wylądował na 4 miejscu w UK. Dla przypomnienia Enjoy The Silence zajęła 6 miejsce w UK.

W końcu co takiego się zadziało, że w 1997 Dave sobie nie ufał w temacie alko, dragów itp, a w 1998 już tak. Czy rok tak wiele zmienił? Jeżeli trzymamy się założenia, że depeche MODE to firma, to możliwość odpuszczenia ładnej kasy nie takich wymiataczy ozdrawiała i podnosiła z łóżka. Tam musiało się dziać coś więcej… Stawiając sobie taką hipotezę zacząłem uważniej szperać w dokumentacji tego okresu.

Oficjalna hagiografia opisuje ten okres jako świat po przejściu tsunami, gdzie grupa ludzi próbuje poskładać na nowo sobie świat ze zgliszcz, jakie powstały z narkotyczno-alkoholowo-personalnego trzęsienia ziemi. W electronic-press-KIT’CIE z 1997 możemy dowiedzieć się, że głos Dave’a był słaby i być może nie podołałby trudom trasy koncertowej. Dowiadujemy się, że zespół był w tak złej formie, że nie planowano właściwie wydać tej płyty. Początkowo miał być singiel, potem EP-ka, a na końcu, dopiero album. Dowiadujemy się, że zespół miał spore problemy, żeby nagrywać materiał, bo Dave praktycznie był non stop na haju i dopiero zawał, areszt i sąd zmusiły go do leczenia, a co za tym idzie mogły postawić go na nogi.

Zauważcie, że w czasie promocji Ultry więcej mówiło się o dragach i uzależnianiu Dave’a, niż o samej płycie. Do tego stopnia, że Dave w 2001 roku sam przyznał, iż przegiął ze skupianiem uwagi na sobie. Dziś nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że był to samograj, który pozwalał odwrócić uwagę mediów i fanów od innych problemów, które były pochodnymi dragów, ale nie był tak wygodne do opowiadania dla zespołu. Skupianie na Dave odwracało uwagę również od problemów wytwórni. Oczywiście te problemy nie były skrywane, ani tuszowane, kto chciał to mówił, ale zespół eksponował inne argumenty, skutecznie odciągając uwagę od spraw dla nich niewygodnych.

Narkotyki, Sprawa sądowa, Wyrok.

Dave w pewnym momencie przegiął z dragami, co skończyło się zawałem i szpitalem, gdzie chciano już go pochować. W następstwie czego postawiono Dave’owi zarzuty posiadania heroiny, kokainy i strzykawek do odurzania się. To oczywiście zaprowadziło go na salę sądową. Wokół Dave’a zaczęło się robić gorąco, bo ze względu na dragi groziła mu deportacja z USA i status osoby niepożądanej na terytorium USA. Mogłoby to grozić zamknięciem potężnego rynku koncertowego dla zespołu, jakim są Stany Zjednoczone. Nikt, kto jest przy zdrowych zmysłach nie pozwoliłby sobie na to, żadna wytwórnia (SIRE/MUTE), ani tym bardziej zespół. Dave został zaopatrzony w wysokiej k(l)asy papugi, które doprowadziły, na rożnym etapie sprawy, do oddalenia wielu zarzutów mimo, że prokurator zażądał od policji opracowania wszystkich przewinień na tle narkotykowym, jakich dopuścił się Dave na przestrzeni kilku lat pobytu w USA. A było ich sporo, jeszcze z czasów trasy Devotional.

Efektem sprawy sądowej był wyrok zmuszający Dave’a do leczenia. „Prawda jest taka, że tym, co odciągało Dave’a od prochów był stan zdrowia, a także, że nie dostanie zielonej karty ani nie będzie mógł wrócić do kraju (mowa o USA – przp. M2J), jeśli nie pójdzie na odwyk i nie będzie potem przez dwa lata poddawał się testom.” powiedział w jednym z wywiadów w 1997 Daniel Miller. [Obnażeni, str 399]. Sądowy nakaz odwyku zakładał roczny proces rehabilitacji i dwuletni nakaz poddania się pieczy kuratora sądowego. Sprawa sądowa odbyła się 9 lipca 1996, a wyrok wydano 30 lipca 1996. Ultra ukazała się 15 kwietnia 1997. Jeżeli brać na poważnie słowa Millera, to mogło to oznaczać, że Dave miał dozór m/w do lipca 1998 i właściwie nie mógł się ruszać z kraju na dłużej niż dwa tygodnie. O czym poniżej później….

W pewnym sensie zespół zawdzięcza przetrwanie władzy sądowej stanu Kalifornia. Bo – jak pokazał proces – Dave mógł zostać w USA tylko, jeżeli uda się na odwyk i zostanie czystym. [Martin Gore, depeche MODE str. 139]

Myślę, że to tłumaczy tak krótką promocję i jednocześnie duże przerwy między poszczególnymi występami w TV i dla branży. Patrząc na proces promocji późniejszych albumów myślę, że zwłoka do połowy roku 1997 w ruszeniu w trasę nie byłaby przeszkodą przed trasą koncertową. Zespół spożytkowałby to na promocję w mediach, a widząc jakim zainteresowaniem cieszyły się w 1996 i 1997 roku wynurzenia Dave’a zespół nie cierpiał na brak mikrofonów i kamer, które tego typu sensacjami karmiły się namiętnie.

Jednak ruszenie w trasę i meldowanie się co 2 tygodnie u kuratora sądowego z kubeczkami sików, było i kłopotliwe, i kosztowne w czasie trasy. Od lipca 1996 przez najbliższe dwa lata Dave musiał odstawiać dwie próbki moczu w celu skontrolowania, czy nie wrócił do narkotyków. Złamanie tego punktu poprzez powrót do nałogu, lub uchylanie się od tego obowiązku (np. bycie w trasie w Europie przez 2 miesiące) oznaczało pójście za kraty w USA, a po odsiedzeniu wyroku, bardzo prawdopodobna była deportacja z USA. [Dave Gahan, depeche MODE, str. 152]

Tak się szczęśliwie złożyło, że okres dozoru kończył się właśnie na miesiąc przed trasą koncertową promującą składankę The Singles 86>98. Dodam tylko, że po zakończeniu tego okresu Dave i reszta zespołu udali się na próby do Londynu, gdzie cała ekipa przygotowywała się do pierwszego występu w Tartu 1998.09.02.

Nie jest to jednak jedyny powód odłożenia trasy, innym argumentem mogła być zła sytuacja finansowa…

Daniel Miller i problemy finansowe MUTE.

Pisząc tekst depeche MODE sp. z o.o. spotkałem się z twierdzeniem, że druga połowa lat 90. to był bardzo trudny czas dla wytwórni i jeżeli mamy gdzieś szukać przyczyn sprzedaży wytwórni do EMI w 2002, to właśnie jest ten czas. Podobno prace nad Ultrą zostały sfinansowane z prywatnych funduszy Daniela Millera, ponieważ nie chciał inwestować pieniędzy wytwórni, bo firma była na minusie. Czytając dostępne biografie trudno się temu dziwić. Miesiącami przedłużająca się sesja nagraniowa, trwała 15 miesięcy, z powodu uzależnienia Dave’a. Zmiany miejsc nagrywania (w sumie 4), w początkowym okresie wynajmowanie ludzi i studiów na sesje, które nic nie wnosiły.

Warto przypomnieć, że Martin i Daniel, wcale nie zakładali, że nagrają płytę, a jeżeli już to właściwie mogłaby być to solowa płyta Gore’a. Jeżeli jednak mówimy o depeche MODE, to rozstrzał miał być od 2 – 3 w kawałków, które posłużą, jako potencjalne single i b-side’y na przyszłą składankę z największymi hitami, przez maxi-singiel, EP-kę, a dopiero po jakimś czasie na pełnym albumie skończywszy. W pewnym momencie założenie, że Ultra się ukaże było dużo mniej prawdopodobne niż fakt, że usłyszymy 2 – 3 nowe numery na pożegnanie załączone do kompilacji największych przebojów, jako pożegnanie z depeche MODE. Prawdopodobnie album wydany, jako pośmiertna kompilacja The Singles 86>96(7) lub składanka niepublikowanych nagrań.

Trudna sytuacja Mute mogła mieć jeszcze jeden ważny motyw. Otóż nie było z czego sfinansować produkcji trasy. A i trasa z 1998 roku również była oszczędna w środki wyrazu, no i krótka. Trasa koncertowa oprócz tego, że może przynieść zyski, to przede wszystkim kosztuje. Zarówno na etapie przygotowań do niej, jak i w jej trakcie. Każda trasa przez znaczącą część jej trwania to odzyskiwanie lub też pokrywanie kosztów związanych z przygotowaniem trasy.

Jeżeli to prawda, że Mute miało poważne problemy w owym czasie, to nie jestem w cale zdziwiony, że depeche MODE postanowiło w okolicach roku 2000 uporządkować swoje sprawy po przez założenie Venusnote Ltd, oraz podpisało umowę z Mute na wydanie dwóch płyt. Odbyło to się na otwarciu Mute Germany (2000-2006). Poniżej grupowe zdjęcie z otwarcia Mute de. To jest bardzo rzadkoo spotykane, żeby na takie wewnętrzne wydarzenie zjeżdżali się wszyscy członkowie depeche MODE. Sam Andy, to byłoby już wiele. Martin i Dave przylatują ze Stanów do Europy (jeżeli nie jest to trasa), tylko jeżeli wymagają to sprawy spółek do stawienia osobiście. Założenie Venusnote takim było.

Mute Germany 2000
Mute Germany 2000

zdjecie 2000r

Dopiero sukces Ultry, który trochę zaskoczył i zespół, i Daniela, sprawił, że wszyscy mogli stanąć w miarę na nogi. A wszystko to pomimo nieprzychylnych recenzji, jakie zbierał album w prasie (brytyjskiej). Jak by na przekór tego płyta wylądowała od razu na 1 miejscu deklasując „objawienie” muzyki pop – Spice Girls.

Myślę, że dopiero po zestawieniu powyższych elementów razem z oficjalnymi argumentami o nie jechaniu w trasę promującą album Ultra może dać w miarę pełny obraz sytuacji w zespole w okresie od 1996 do 1998 roku.

Kompletnie nie neguję, ani nie deprecjonuję obaw i lęków zespołu, ani sytuacji zdrowotnej Dave’a. Nie to było moim zamiarem. Nie mniej trudno mi było przez lata przejść do porządku dziennego nad prostym stwierdzeniem, że „baliśmy się koncertować, po przeżyciach z 1993 i 1994„. To było za proste i wyglądało na dobrą pracę działu PR. Dlatego zacząłem szukać i zastanawiać się nad możliwością istnienia jeszcze innych przesłanek do nie jechania w trasę. Bo przecież zakładając, że Dave nie miałby bana ze strony wymiaru sprawiedliwości stanu Kalifornia, to mogłoby się również skończyć na ciut dłuższej promocji w mediach i kilku więcej mini koncertach, zamiast kolejnej standardowej trasie koncertowej. To wszystko było za szybko i zbyt krótkie, jak na promocję płyty, która w Europie była nr 1.