Archiwa tagu: The Singles Tour 86>98 1998

Podsumowanie I etapu trasy – The Delta Machine Promo Shows

26 kwietnia za nami, więc można zacząć pierwsze podsumowanie, pierwszego etapu trasy promującej album Delta Machine. Za nami 10 występów dla TV, sponsorów, Internetu, + dziesiątki wywiadów maści każdej.

Wszystko się zaczęło w USA i tam skończyło. Zespół praktycznie do samego początku trasy zajmował się promowaniem przez mini koncerty najnowszy album Delta Machine. To obecnie standard na rynku. Tak robią i inni tyle, że… na większą skalę. Brakuje tylko jeszcze tras przed albumowych i mielibyśmy 100% tego, co robi rynek, ale podobno zespół, żeby wyruszyć w trasę musi wydać album. Czasy Exotic Tour nie wrócą już.

Wszystko zaczęło się w Nowym Jorku, gdzie z początkiem marca zespół dał dwa występy dla Davida Lettermana. Pierwszy występ był prezentacją prawie pełnej setlisty promocyjnej. Kolejnej nocy depeche MODE objawiło się nam jedynie z aktualnie promowanym singlem, czyli Heaven [8]. Jednak to Barrel Of A Gun [4] było na ustach wszystkich fanów. Kawałek zapomniany od koncertu w Anaheim 1998.12.22, kończącego trasę The Singles 86>98.

Stopniując napięcie, po przenosinach do Teksasu, gdzie w Austin zagrali na festiwalu South By South West (SXSW), Martin zaskoczył nas swoją interpretacją Only When I Lose Myself [2]. Kawałek również zimował od czasu ostatniego występu w Anaheim 1998.12.22, choć niektórzy pamiętają Martina wykonującego ten numer na swojej mini trasie w 2003 (10 lat temu!!!)

Od tego momentu set z Austin 2013.03.15 stał się obowiązującym punktem odniesienia na reszcie trasy promocyjnej.

Później była Europa i występy z playbacku dla Niemców oraz Austriaków. Zespół nie chciał tego robić, ale przemówiono im do rozumu odpowiednią podziękowanio-zapłatą, która sprawiła, że panowie cierpieli śmiertelnie do momentu sprawdzenia wyciągu z konta. Potem podobno przeszło.

Od 1997, kiedy powrócili z albumem Ultra da się zauważyć, że zespół jak ognia unika „lip-sync’ów” podczas tras promo. I bardzo dobrze… Niestety prawda jest taka, że występy dla Wetten Das i ECHO nakręcają mocarnie sprzedaż na terenie DACH i pomijanie ich z punktu widzenia biznesowego to błąd.

Po występie dla sponsora, w Wiedniu 2013.03.24… a własnie…, a pamiętacie jak w październiku (2012) pisałem o różnej maści plotkach i planach, jakie docierały do mnie z kręgów zbliżonych do

Pojawił się tam również i ten fragment:

[…] ponieważ pomysł na warm-up gig może być dla wielu zaskakujący. Zastrzegam, że nie wiem, czy tak będzie na prawdę, a pomysł na rozgrzewkowy koncert jest jedynie… pomysłem w sztabie wokół zespołu.
Otóż koncert ma się podobno odbyć w Anglii, a dokładnie w Basildon. Ma być to na prawdę wyjątkowy i elitarny występ. Wyjątkowy ponieważ, bilety będzie można zdobyć dzięki konkursowi, a elitarny bo liczba zwycięzców będzie liczona w setkach i to raczej bliżej tych z 2 z przodu. Koncert miałby się odbyć pod koniec kwietnia 2013.
Ponieważ, jest to tylko pomysł i żadne decyzje nie zapadły, więc radziłby się nie przywiązywać do tego pomysłu. Po smaku, jaki wielu narobił występ w Luxemburgu, tym razem mógłby być spory zawód i w temacie warm-upów cofnelibyśmy się do czasów rozgrzewki z The Roxy w 2001 roku.

No, to właśnie pisałem o koncercie w Wiedniu. Wtedy jeszcze był to pomysł, rozważano różne opcje (w tym UK) i nie wiedziałem o fakcie dużego telekomunikacyjnego sponsora, choć jak później się okazało, wtedy było to już klepnięte. Stąd między innymi pomysł na zorganizowanie koncertu promocyjnego, na który możliwość wstępu byłaby tylko dzięki konkursom. Wypadło na Austrię. EOT

Jakoś malo uwagi poświęcono Walking In My Shoes [4] w komentarzach, w porównaniu do wersji z 2009/2010 początek został znacząco przerobiony nadając temu kawałkowi trochę inny wyraz, niż to tradycyjnie znamy. Dlatego powyżej zamieszczam ten właśnie numer, jako reprezentant występu w Wiedniu 2013.03.24. Wiedeń był, jak na razie, ostatnim miastem, gdzie zespół wykonał Only When I Lose Myself [2].

Po Austrii zespół przeniósł się do Paryża 2013.03.26, gdzie w ramach programu Le Grand Journal Dave próbował zrozumieć, co do niego mówią, rekompensując to 4 numerami, w tym Enjoy The Silence [7].

Nie minęły dwa dni, a zespół już gościł na Wyspach, gdzie w programie Jonathana Rosa – Panowie przycięli jeszcze bardziej swój występ grając jedynie 3 kawałki, za to Andy popisał się ciętą ripostą, za co zyskał moją sympatię. Jak nie pamiętacie to zapraszam:

A tak brzmiał Personal Jesus [6] z Londynu 2013.03.28 (emisja 2013.03.30 w baaaardzo skróconej wersji. Praktycznie można by to opisać jako „muzyczny cytat”)

Marcowy występ w UK zakończył europejskie promo tour. Zespół udał się na odpoczynek i zajął się przygotowaniami do trasy. Przerwa trwała do 24 kwietnia.

Równo 3 lata po występie u Jimmiego Kimmela na ulicach Los Angeles w kwietniu 2009 roku zespół dał mini występ w Los Angeles 2013.04.24, w ramach tego samego programu. Na opener powędrował – Soothe My Soul [6], na którego gra obecnie zespół jako, że wkrótce to będzie główno-promujący singiel płyty (premiera 2013.05.13)

Również starzy znajomi z KROQ wykorzystali sytuację, ze zespół był w mieście i zaciągnęli ich do siebie, gdzie 3 z Basildon dała występ w ramach programu KROQ Locals Only (ani oni local, ani only). I było to mocarne pierdolnięcie z biodra. Martin nie zawiódł fanów i zagrał… But Not Tonight [1] w miejsce Only When I Lose Myself [2], dając kolejne pole do spekulacji i wydłużania listy życzeń o niemożliwe (do zagrania numery) w koncertowej historii depeche MODE.

Przejdźmy na koniec do statystyk.

Typy wykonań:

  • 10 występów. 8 live, 2 playback

Geografia:

  • 5 krajów (USA, Austria, Niemcy, Francja, UK)
  • 7 miast (Nowy Jork, Austin, Wiedeń, Berlin, Paryż, Londyn, Los Angeles)

 Dalsze statystyki są tylko dla występów na żywo.

Setlista:

  • 11 utworów, z czego:

Angel [4]
Should Be Higher [6]
Walking In My Shoes [4]
Barrel Of A Gun [4]
Heaven [8]
Only When I Lose Myself [2]
But Not Tonight [1]
Personal Jesus [6]
Soft Touch/Raw Nerve [4]
Soothe My Soul [6]
Enjoy The Silence [7]

Rozkład po albumach wyglądał następująco:

Delta Machine: 5
The Singles 86>98: 1
Ultra: 1
Songs Of Faith And Devotion: 1
Violator: 2
Black Celebration: 1

Łącznie 11 utworów z 6 płyt/okresów.

I to by było na tyle, jeżeli chodzi o Promo Tour. Za tydzień zacznie się regularna trasa koncertowa, która ma wg zespołu potrwać aż do lata 2014. A wszystko zacznie się w Nicei 2013.05.04, z której przeprowadzimy bezpośrednią relację przy pomocy tego i tego.

depeche MODE at Live on Letterman 2013.04.03
depeche MODE at Live on Letterman 2013.04.03

Ultra Tour – o niezagranej trasie.

Pozornie wszystko jest jasne, trasa się nie odbyła, bo nie mogła się odbyć. Zespół podnosił się z kolan po 2-letniej dezintegracji. Choć patrząc na dzisiejsze standardy pracy zespołu, to takiej dezintegracji zespół ulega na 1-2 lata po ostatnim koncercie na każdej trasie. To jest standardowy okres odpoczynku zespołu od siebie. Wtedy to było podstawą do plotek o rozpadzie zespołu, dziś nie robi już wrażenia.

depeche MODE wiele razy podkreślali, że Ultra Tour (to moja nazwa robocza 🙂 ) nie była możliwa, bo zespół bardzo obawiał się, że nie podoła muzycznie, wokalnie, pokusom?, na trasie.

Od początku mi to nie pasowało, może kiedyś częściej przyjmowałem to tłumaczenie ze zrozumieniem, choć i tak sceptycznie. To jednak z biegiem lat dochodziłem co raz częściej do wniosku, że nie było to chyba jedyne wytłumaczenie niechęci do zarobienia paru set tysięcy dolarów, marek, fanków, czy innej waluty. Płyta biła rekordy sprzedaży. Barrel Of A Gun mimo, że nie był tak przebojowy, jak np Enjoy The Silence to wylądował na 4 miejscu w UK. Dla przypomnienia Enjoy The Silence zajęła 6 miejsce w UK.

W końcu co takiego się zadziało, że w 1997 Dave sobie nie ufał w temacie alko, dragów itp, a w 1998 już tak. Czy rok tak wiele zmienił? Jeżeli trzymamy się założenia, że depeche MODE to firma, to możliwość odpuszczenia ładnej kasy nie takich wymiataczy ozdrawiała i podnosiła z łóżka. Tam musiało się dziać coś więcej… Stawiając sobie taką hipotezę zacząłem uważniej szperać w dokumentacji tego okresu.

Oficjalna hagiografia opisuje ten okres jako świat po przejściu tsunami, gdzie grupa ludzi próbuje poskładać na nowo sobie świat ze zgliszcz, jakie powstały z narkotyczno-alkoholowo-personalnego trzęsienia ziemi. W electronic-press-KIT’CIE z 1997 możemy dowiedzieć się, że głos Dave’a był słaby i być może nie podołałby trudom trasy koncertowej. Dowiadujemy się, że zespół był w tak złej formie, że nie planowano właściwie wydać tej płyty. Początkowo miał być singiel, potem EP-ka, a na końcu, dopiero album. Dowiadujemy się, że zespół miał spore problemy, żeby nagrywać materiał, bo Dave praktycznie był non stop na haju i dopiero zawał, areszt i sąd zmusiły go do leczenia, a co za tym idzie mogły postawić go na nogi.

Zauważcie, że w czasie promocji Ultry więcej mówiło się o dragach i uzależnianiu Dave’a, niż o samej płycie. Do tego stopnia, że Dave w 2001 roku sam przyznał, iż przegiął ze skupianiem uwagi na sobie. Dziś nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że był to samograj, który pozwalał odwrócić uwagę mediów i fanów od innych problemów, które były pochodnymi dragów, ale nie był tak wygodne do opowiadania dla zespołu. Skupianie na Dave odwracało uwagę również od problemów wytwórni. Oczywiście te problemy nie były skrywane, ani tuszowane, kto chciał to mówił, ale zespół eksponował inne argumenty, skutecznie odciągając uwagę od spraw dla nich niewygodnych.

Narkotyki, Sprawa sądowa, Wyrok.

Dave w pewnym momencie przegiął z dragami, co skończyło się zawałem i szpitalem, gdzie chciano już go pochować. W następstwie czego postawiono Dave’owi zarzuty posiadania heroiny, kokainy i strzykawek do odurzania się. To oczywiście zaprowadziło go na salę sądową. Wokół Dave’a zaczęło się robić gorąco, bo ze względu na dragi groziła mu deportacja z USA i status osoby niepożądanej na terytorium USA. Mogłoby to grozić zamknięciem potężnego rynku koncertowego dla zespołu, jakim są Stany Zjednoczone. Nikt, kto jest przy zdrowych zmysłach nie pozwoliłby sobie na to, żadna wytwórnia (SIRE/MUTE), ani tym bardziej zespół. Dave został zaopatrzony w wysokiej k(l)asy papugi, które doprowadziły, na rożnym etapie sprawy, do oddalenia wielu zarzutów mimo, że prokurator zażądał od policji opracowania wszystkich przewinień na tle narkotykowym, jakich dopuścił się Dave na przestrzeni kilku lat pobytu w USA. A było ich sporo, jeszcze z czasów trasy Devotional.

Efektem sprawy sądowej był wyrok zmuszający Dave’a do leczenia. „Prawda jest taka, że tym, co odciągało Dave’a od prochów był stan zdrowia, a także, że nie dostanie zielonej karty ani nie będzie mógł wrócić do kraju (mowa o USA – przp. M2J), jeśli nie pójdzie na odwyk i nie będzie potem przez dwa lata poddawał się testom.” powiedział w jednym z wywiadów w 1997 Daniel Miller. [Obnażeni, str 399]. Sądowy nakaz odwyku zakładał roczny proces rehabilitacji i dwuletni nakaz poddania się pieczy kuratora sądowego. Sprawa sądowa odbyła się 9 lipca 1996, a wyrok wydano 30 lipca 1996. Ultra ukazała się 15 kwietnia 1997. Jeżeli brać na poważnie słowa Millera, to mogło to oznaczać, że Dave miał dozór m/w do lipca 1998 i właściwie nie mógł się ruszać z kraju na dłużej niż dwa tygodnie. O czym poniżej później….

W pewnym sensie zespół zawdzięcza przetrwanie władzy sądowej stanu Kalifornia. Bo – jak pokazał proces – Dave mógł zostać w USA tylko, jeżeli uda się na odwyk i zostanie czystym. [Martin Gore, depeche MODE str. 139]

Myślę, że to tłumaczy tak krótką promocję i jednocześnie duże przerwy między poszczególnymi występami w TV i dla branży. Patrząc na proces promocji późniejszych albumów myślę, że zwłoka do połowy roku 1997 w ruszeniu w trasę nie byłaby przeszkodą przed trasą koncertową. Zespół spożytkowałby to na promocję w mediach, a widząc jakim zainteresowaniem cieszyły się w 1996 i 1997 roku wynurzenia Dave’a zespół nie cierpiał na brak mikrofonów i kamer, które tego typu sensacjami karmiły się namiętnie.

Jednak ruszenie w trasę i meldowanie się co 2 tygodnie u kuratora sądowego z kubeczkami sików, było i kłopotliwe, i kosztowne w czasie trasy. Od lipca 1996 przez najbliższe dwa lata Dave musiał odstawiać dwie próbki moczu w celu skontrolowania, czy nie wrócił do narkotyków. Złamanie tego punktu poprzez powrót do nałogu, lub uchylanie się od tego obowiązku (np. bycie w trasie w Europie przez 2 miesiące) oznaczało pójście za kraty w USA, a po odsiedzeniu wyroku, bardzo prawdopodobna była deportacja z USA. [Dave Gahan, depeche MODE, str. 152]

Tak się szczęśliwie złożyło, że okres dozoru kończył się właśnie na miesiąc przed trasą koncertową promującą składankę The Singles 86>98. Dodam tylko, że po zakończeniu tego okresu Dave i reszta zespołu udali się na próby do Londynu, gdzie cała ekipa przygotowywała się do pierwszego występu w Tartu 1998.09.02.

Nie jest to jednak jedyny powód odłożenia trasy, innym argumentem mogła być zła sytuacja finansowa…

Daniel Miller i problemy finansowe MUTE.

Pisząc tekst depeche MODE sp. z o.o. spotkałem się z twierdzeniem, że druga połowa lat 90. to był bardzo trudny czas dla wytwórni i jeżeli mamy gdzieś szukać przyczyn sprzedaży wytwórni do EMI w 2002, to właśnie jest ten czas. Podobno prace nad Ultrą zostały sfinansowane z prywatnych funduszy Daniela Millera, ponieważ nie chciał inwestować pieniędzy wytwórni, bo firma była na minusie. Czytając dostępne biografie trudno się temu dziwić. Miesiącami przedłużająca się sesja nagraniowa, trwała 15 miesięcy, z powodu uzależnienia Dave’a. Zmiany miejsc nagrywania (w sumie 4), w początkowym okresie wynajmowanie ludzi i studiów na sesje, które nic nie wnosiły.

Warto przypomnieć, że Martin i Daniel, wcale nie zakładali, że nagrają płytę, a jeżeli już to właściwie mogłaby być to solowa płyta Gore’a. Jeżeli jednak mówimy o depeche MODE, to rozstrzał miał być od 2 – 3 w kawałków, które posłużą, jako potencjalne single i b-side’y na przyszłą składankę z największymi hitami, przez maxi-singiel, EP-kę, a dopiero po jakimś czasie na pełnym albumie skończywszy. W pewnym momencie założenie, że Ultra się ukaże było dużo mniej prawdopodobne niż fakt, że usłyszymy 2 – 3 nowe numery na pożegnanie załączone do kompilacji największych przebojów, jako pożegnanie z depeche MODE. Prawdopodobnie album wydany, jako pośmiertna kompilacja The Singles 86>96(7) lub składanka niepublikowanych nagrań.

Trudna sytuacja Mute mogła mieć jeszcze jeden ważny motyw. Otóż nie było z czego sfinansować produkcji trasy. A i trasa z 1998 roku również była oszczędna w środki wyrazu, no i krótka. Trasa koncertowa oprócz tego, że może przynieść zyski, to przede wszystkim kosztuje. Zarówno na etapie przygotowań do niej, jak i w jej trakcie. Każda trasa przez znaczącą część jej trwania to odzyskiwanie lub też pokrywanie kosztów związanych z przygotowaniem trasy.

Jeżeli to prawda, że Mute miało poważne problemy w owym czasie, to nie jestem w cale zdziwiony, że depeche MODE postanowiło w okolicach roku 2000 uporządkować swoje sprawy po przez założenie Venusnote Ltd, oraz podpisało umowę z Mute na wydanie dwóch płyt. Odbyło to się na otwarciu Mute Germany (2000-2006). Poniżej grupowe zdjęcie z otwarcia Mute de. To jest bardzo rzadkoo spotykane, żeby na takie wewnętrzne wydarzenie zjeżdżali się wszyscy członkowie depeche MODE. Sam Andy, to byłoby już wiele. Martin i Dave przylatują ze Stanów do Europy (jeżeli nie jest to trasa), tylko jeżeli wymagają to sprawy spółek do stawienia osobiście. Założenie Venusnote takim było.

Mute Germany 2000
Mute Germany 2000

zdjecie 2000r

Dopiero sukces Ultry, który trochę zaskoczył i zespół, i Daniela, sprawił, że wszyscy mogli stanąć w miarę na nogi. A wszystko to pomimo nieprzychylnych recenzji, jakie zbierał album w prasie (brytyjskiej). Jak by na przekór tego płyta wylądowała od razu na 1 miejscu deklasując „objawienie” muzyki pop – Spice Girls.

Myślę, że dopiero po zestawieniu powyższych elementów razem z oficjalnymi argumentami o nie jechaniu w trasę promującą album Ultra może dać w miarę pełny obraz sytuacji w zespole w okresie od 1996 do 1998 roku.

Kompletnie nie neguję, ani nie deprecjonuję obaw i lęków zespołu, ani sytuacji zdrowotnej Dave’a. Nie to było moim zamiarem. Nie mniej trudno mi było przez lata przejść do porządku dziennego nad prostym stwierdzeniem, że „baliśmy się koncertować, po przeżyciach z 1993 i 1994„. To było za proste i wyglądało na dobrą pracę działu PR. Dlatego zacząłem szukać i zastanawiać się nad możliwością istnienia jeszcze innych przesłanek do nie jechania w trasę. Bo przecież zakładając, że Dave nie miałby bana ze strony wymiaru sprawiedliwości stanu Kalifornia, to mogłoby się również skończyć na ciut dłuższej promocji w mediach i kilku więcej mini koncertach, zamiast kolejnej standardowej trasie koncertowej. To wszystko było za szybko i zbyt krótkie, jak na promocję płyty, która w Europie była nr 1.

Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? #1

Mówi się, że jest kłamstwo, wielkie kłamstwo i statystyka. Mówi się też, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. W czasie tej trasy zaliczyliśmy z depeche MODE wzloty od zachwytu przez załamki, po znowu wzloty, ale czy koniec trasy to będzie lądowanie z telemarkiem czas pokaże. Dziś depeche MODE zaczyna ostatnią część trasy promującej Sounds Of The Universe.

A łaska fanów na pstrym koniu jeździ można dodać jeszcze. Ale do rzeczy…

Przez lata było tak: depeche MODE jechało w trasę koncertową planowało set i tłukło go przez całą trasę, co najwyżej wywalając jakiś utwór (np. Here Is The House w 1986), a jeżeli już coś dodawali, to z musiku i po najmniejszej linii oporu (Somebody w 1986), albo dlatego, że rozpoczynali promocję singla (np Shake The Disease w 1985), ale tak na prawdę potem już nic nie robili tylko jechali z niezmiennym setem do końca trasy. Często nawet i tego nie robili i grając dwie, a nawet trzy noce z rzędu na tapecie był ten sam set co noc (Londyn, Hamburg 1983, Berlin, Kolonia, Chicago, Nowy Jork 1998) długo by wymieniać.

depeche MODE // Irvine Meadows 1986
depeche MODE // Irvine Meadows 1986

W każdym razie opowieści członków zespołu o tym, że mają kilka taśm oznaczonych kolorami, na różne występy i dostosowują w występy do potrzeb chwili można było między bajki włożyć. Bo, ani nie czuli takich potrzeb (jak widać z historii), a jeżeli już to były to akcje typu It Doesn’t Matter do podkładu z Somebody – Tokyo 1985.04.12, czy niby akustyczne Somebody w Kopenhadze 1986.08.16.

Przez lata największym zarzutem był fakt, że nic nie zmieniają, grają w koło to samo. Potrafią setlistę jedną grać przez całą trasę. Do tego ewolucja samych utworów była nieznaczna. Zbierając bootlegi np. z trasy Construction Tour, jeżeli nie było się zainteresowanym wpadkami ze sprzętem, to właściwie wystarczyły tylko 2 booty jeden z 1983 i drugi z wiosny 1984 + występ przed Eltonem Johnem i gitara. Podobnie miała się sytuacja z trasą z 1986, czy nawet 1990. Pewne zamieszanie wprowadziła tu trasa z lat 1987/1988, ale i tu mając bootleg np z Monachium 1987.10.25, Londyn 1988.01.12, coś z Azji 1988 i 101 mieliśmy temat załatwiony. Najlepiej obrazuje to poniższe zestawienie, gdzie zestawiłem długość setu vs liczba wszystkich utworów granych na trasie.

Długość setlisty vs. Liczba utworów granych w totalu:

  • Speak & Spell Tour: 15/16
  • See You Tour: 17/17
  • A Broken Frame Tour: 18/20
  • Construction Tour: 17/18
  • Some Great Reward Tour: 19/21
  • Black Celebration Tour: 20/22
  • Music For The Masses Tour: 19/23
  • World Violation Tour: 20/24
  • Devotional Tour: 19/24
  • Exotic / US Summer Tour: 17-18/23
  • The Singles 86>98 Tour: 20/22
  • Exciter Tour: 21/29
  • Touring The Angel: 20-22/33
  • Tour Of The Universe: 20-22/38

W niektórych miejscach musiałem uśrednić, bo set był zmienny jeżeli chodzi o długość. Pierwsza liczba/liczby to długość setu, liczba po ukośniku to liczba wszystkich utworów zagranych na trasie.

Również pod względem długości obecna trasa jest jedną z dłuższych:

  • Music For The Masses Tour: 101
  • World Violation Tour: 88
  • Devotional Tour: 96
  • Touring The Angel: 124
  • Tour Of The Universe: 102 (jeżeli wszystko co zaplanowali zagrają, a pamiętać należy, że zagraliby więcej, gdyby nie choroba Dave’a)

depeche MODE zaczynają się zmieniać dopiero w latach 90., ale trudno zaprzeczać faktom, że dopiero ostatnie dwie trasy pod tym względem są rekordowe.

Clean, Warszawa 2001.09.02
Clean, Warszawa 2001.09.02

Podstawowy zarzut w rozmowach z niefanami o tym, że nie warto iść na dwa koncerty upada. Na poprzedniej jak i na tej trasie było bardzo wiele momentów, że ciężko było przewidzieć co zespół zagra z nocy na noc. Nie dość, że setlista miała różną długość, to utwory wskakiwały na jeden, dwa, kilka koncertów, to jeszcze zmieniały miejsce w secie co koncert. Dodatkowo zespół co raz częściej na Touring The Angel i Tour Of The Universe improwizował (jak na zespół elektroniczny).

Jest to też pierwsza trasa w historii zespołu gdzie na bis nie jest grany singiel z poprzedniej płyty, a do tej pory tak było, łącznie z Touring The Angel.

W liczbach wygląda to wszystko imponująco i już w tej chwili jest to trasa rekordowa.