Archiwa tagu: Spirit

Podsumowanie amerykańskiej części trasy (cz.1).

Koncertem w Edmonton depeche MODE zakończyło kolejna odsłonę trasy koncertowej. Przed zespołem krótki urlop. Jak na standardy zespołu- bardzo krótki. Raptem dwa i pół tygodnia. Zanim jednak zaczniemy ekscytować się powrotem depeche MODE do Europy, proponuję spojrzeć z oddali i podsumować pierwszą z amerykańskich tras Global Spirit.

1. Chronologia wydarzeń

Trasa, w porównaniu do na przykład Tour Of The Universe, była przespokojna. Zaskoczeń nie było właściwe żadnych, także całą chronologię wydarzeń można sprowadzić do 4 punktów.

a) Nowy Jork – dwie noce zagrane w rodzinnym mieście Dave’a, jedną w kolejną rocznicę ataku na World Trade Center. 11 września zespół grał 2. noc w tym mieście. Po raz pierwszy na tej trasie pojawiły się: Policy Of Truth i Black Celebration. Kawałek Heroes został zadedykowany wszystkim bohaterom 11 września.

b) Kolejnym bezpośrednim wydarzeniem po koncercie w Nowym Jorku było odwołanie koncertu w Tampie. Powodem były huragany wiejące w tamtym rejonie, które uniemożliwiały przeprowadzenie koncertu, a hale i stadiony były zamieniane na hotele dla poszkodowanych. Nie jest to pierwszy raz, kiedy zespół odwołuje koncert ze względu na warunki atmosferyczne.

c) Kolejnym niezapowiedzianym dla publiczności wydarzeniem był występ zespołu u Jimmiego Kimmela w jego TalkShow. Właściwie był to oficjalny start promocji singla Cover Me. Zespół wykonał tam 2 razy Cover Me w wersji singlowej. Jest ona trochę inna, niż wersja wykonywana na koncertach, różni się też od wersji albumowej. Efektem tych wykonów była zaskakująca sytuacja jeżeli chodzi o statystyki, ale o tym później.

d) Ostatnim były 4 noce w Los Angeles. Wydarzenie reklamowane jako epickie i największe w historii Hollywood Bowl. Po raz pierwszy koncerty na tej trasie wyglądały tak, jak być powinny. Duża rotacja utworów i nowe kawałki dawno niegrane na koncertach. Oczywiście wszystko bezpiecznie i bez wychodzenia po za strefę komfortu, jaką jest granie z góry ustalonych numerów z okresu 86-93 oraz rotowanie numerów z okresu postAlanowego.

2. Setlista

Set na tej części trasy był najbardziej rozbudowany, jak dotąd. Poniższe zestawienie obejmuje tylko utwory grane na tej części trasy,  w takiej kolejności, jak pojawiały się w Ameryce Północnej.

Intro (Cover Me [Alt Out])
Going Backwards
So Much Love / Policy Of Truth / It’s No Good
Barrel Of A Gun
A Pain That I’m Used To
Corrupt / Useless
In Your Room
World In My Eyes
Cover Me
A Question Of Lust / Judas / Strangelove / Insight / Sister Of Night
Home
Poison Heart / Policy Of Truth / Precious
Where’s The Revolution
Wrong
Everything Counts
Stripped / Black Celebration
Enjoy The Silence
Never Let Me Down Again
Somebody / Strangelove / Judas / Shake The Disease
Walking In My Shoes
Heroes / Black Celebration
I Feel You
Personal Jesus

Efektem tego było wykonanie 5 różnych setlist.

Trzon stanowiło 25 wykonań setu podstawowego, który znamy z Europy.

Set 1: So Much Love / Corrupt / A Question Of Lust / Poison Heart / Stripped / Somebody / Heroes [25] – wszystkie pozostałe koncerty

Set 7:  Policy Of Truth / Corrupt / Judas / Poison Heart / Black Celebration / Strangelove / Heroes – Nowy Jork 2017.09.11 – gdyby nie dodanie Policy Of Truth i Black Celebration, to byłby to set nr 2, jaki został zagrany w Bolonii 2017.06.29

Set 8: So Much Love Corrupt / Strangelove / Policy Of Truth / Stripped / Judas / Heroes – Los Angeles 2017.10.14

Set 9:  It’s No Good / Corrupt / Insight / Poison Heart / Stripped / Shake The Disease / Black Celebration – Los Angeles 2017.10.16

Set 10: It’s No Good / Useless / Sister Of Night / Precious / Stripped / But Not Tonight / Policy Of Truth – Los Angeles 2017.10.18

3. Po albumach
  • Construction Time Again – 1
  • Some Great Reward – 1
  • The Singles 81>85 – 1
  • Black Celebration – 4
  • Music For The Masses – 2
  • Violator – 4
  • Songs Of Faith And Devotion – 4
  • Ultra – 6
  • Playing The Angel – 2
  • Sounds Of The Universe – 2
  • Spirit – 7

Wszystkich zagranych na tej nodze kawałków było 34 (o osiem więcej, niż w stosunku do Europy). Heroes zaliczam do Spirit razem z Intro. 9 (3 więcej, niż w Europie) numerów wykonanych przez Martina i 24 (5 więcej, niż w Europie) w wykonaniu Dave’a. 26 w pełnej elektronice (w tym Intro), 8 plumkanych.

Podczas występu u Kimmela zespół wykonał dwa razy Cover Me, do emisji poszedł tylko jeden wykon. Jednak dzięki temu liczba wykonań Cover Me i Where’s The Revolution zrównały się. W tej chwili, na koniec 3. nogi są to dwa najczęściej wykonywane numery na tej trasie, czyli po 71 razy każdy z nich.

_

Przed startem trasy bardzo obawiałem się, że zespół będzie wywalał numery z nowej płyty (częściowo się to wydarzyło) oraz żeby nie wypadły takie numery jak: In Your RoomWrongEverything Counts, czy World In My Eyes. depeche MODE byli w Ameryce bardzo konsekwentni i dowieźli do końca set z którym startowali. Zamienniki były tylko grane na bonusowych koncertach.

Przed nami bardzo krótka przerwa. Już 15 listopada startuje 4 noga w Dublinie. Czasu na trenowanie nowego setu będzie niewiele, więc raczej zakładam, że koncerty w Los Angeles, to była jednocześnie taka próba generalna przed rotacją setu w Europie. Na starym kontynencie zobaczymy jedną z wersji setu, który fani mogli zobaczyć w Los Angeles. Pytaniem otwartym dla mnie pozostaje kwestia, jakie numery z nowej płyty znikną i co dadzą w zamian. Niestety scenariusz, w którym zespół wywala numery i nie daje nic w zamian wcale nie jest taki nieprawdopodobny.

Zakładam, że bardzo wielu z Was czeka, aby ponownie usłyszeć Useless (to Ci z Was, którzy słyszeli ten numer ostatni raz w 1998 roku), albo po raz pierwszy na żywo. Ja należę do tej pierwszej grupy i na dobrą sprawę, jest to mój główny motywator na jesienno-zimową trasę. Nie spodziewam się wielu zaskoczeń, przy tak zachowawczym podejściu zespołu do tegorocznej setlisty. Wszystko, co będzie ponad to, będzie miłym zaskoczeniem. Mam też cichą nadzieję, że Precious nie wejdzie na stałe do setu na tej części trasy.

Planuję jeszcze finansowe podsumowanie, ale dopiero gdy zostaną upublicznione wyniki finansowe tej części trasy.

Wywiad z Brianem Lucey – masteringowcem płyty Spirit.

Po wywiadzie z Charlesem Duffem (MATRIXXMAN) to była tylko kwestia czasu gdy przepytamy na tę okoliczność kolejną osobę tym razem zaangażowaną w finalny etap produkcji najnowszego albumu depeche MODE – Spirit. Brian Lucey został zatrudniony w roli masteringowca albumu. Rozmowa posłużyła nam jako punkt wyjścia do zaprezentowania punktu widzenia Briana na współczesne problemy brzmienia i masteringu obecnie wydawanych nagrań.

Karolleks: Czym jest i jak ważny jest teraz mastering ? Jaka jest Twoja jego definicja i rola masteringu?

Brian: Mastering ze strony artystycznej polega na połączeniu artysty z publiką w najgłębszy i bezpośredni sposób. Rozszerzenie procesu produkcji poprzez balansowanie muzycznej nieśmiertelności z natychmiastowym impaktem.

Karolleks: Jakiego rodzaju wyzwanie rzucił Tobie proces masteringu Spirit ? Było coś w tym wyjątkowego co zapadło w Twoją pamięć?

Brian: Nic wyjątkowego, po prostu świetna płyta z cudownym zespołem, przyjemna praca.

Brian Lucey

Karolleks: Dlaczego mastering na vinylu różni się od tego na CD? Swego czasu zmasterowałeś płytę Marylin’a Manson’a i mastering na tych dwóch nośnikach wyraźnie się od siebie różnił. Czy doświadczymy tego samego na Spirit?

Brian: Vinyl jest bardziej dynamiczny i generalnie bardziej ‘tradycyjny’ ze względu na fizyczne bariery tego nośnika. Oczekiwałbym parę dB więcej na vinylu, ale bez większych różnic. Większa różnica jest przy rozgrzewaniu się sprzętu, niż pomiędzy CD a vinylem.

Karolleks: Czy zespół był aktywnie zaangażowany w proces masteringu ? Dali Tobie swój pomysł na to? Sugerowali jakieś zmiany?

Brian: Zazwyczaj przedstawiam swoją wizję na mastering, potem osoby decyzyjne pojawiają się ze swoimi uwagami. Żadnych w tym wypadku. Czasami nawet artyści podają mi dany utwór jako referencję albo swój pomysł i oczekiwania. Nie tym razem.

Brian Lucey
Brian Lucey

Karolleks: Co myślisz o powszechnie znanym ‘Loudness War’ ? Dlaczego jest tak powszechny i co miało wpływ na pojawienie się tego zjawiska/trendu?

Ludzkość jest kierowana przez strach i miłość  albo połączeniem obu zazwyczaj. Strach przed byciem mniej głośnym niż inni nie jest niczym obcym. Vinyl ma fizyczne obostrzenie, cyfra już nie. Głośniej = lepiej to głupota i wokół tego działamy. Ruch dynamiczny jest dużo lepszy jeśli chodzi o emocje. Zazwyczaj moi klienci nie dbają o głośność, bo mają niesamowity gust muzyczny i wiedzą o co biega. Aczkolwiek powstały nowe potrzeby na głośność i nawet czerpię przyjemność z tego aspektu nowoczesnej muzyki. Ten album [Spirit – przypis redakcji] jest wystarczająco głośny, na pewno głośniejszy niż za lat 80, ale nie zrypany w nowoczesny/szalony sposób.

Jak się nagrywa płytę cz.3. – poradnik dla początkujących.

Interview with Brian Lucey – mastering engineer of Spirit album.

After the interview with Charles Duff (MATRIXXMAN) it came about time to interview another person who was involved in final part of production of newest depeche MODE album – Spirit. Brian Lucey was hired to do the mastering of Spirit. We’d like to present his view of sound of the album and modern problems of sounding & mastering of the records.

Karolleks: What is your definition of mastering these days ? What is it, what is it’s role and importance?

Brian: Mastering on the artistic side, is about connecting the artist to the widest audience in the deepest way possible.  Enhancing the production by balancing musical timelessness with immediate impact.

Karolleks: What kind of challenge was doing the mastering on Spirit? Was there anything special about it, anything different that you never encountered before?

Brian: No real challenge, just a great record with a great team, fun work.

Brian Lucey

Karolleks: Why does mastering on vinyl differ from the one on CD? You did the mastering part of Marylin Manson album and those two were noticeably different from each other. Can we expect the same from upcoming depeche MODE album?

Brian: Vinyl tends to be more dynamic and overall more conservative, by necessity of the physical limitations of that medium. I would expect a couple db more punch on the vinyl, no dramatic changes. Most of the changes are you own playback system getting into the loop.

Karolleks: Does the band have the input in how does the mastering is done? I mean, did they come to you with any objections/ideas or did they just go along with your work?

Brian: Usually I present my work, and the decision makers come back with revision notes. None here. Sometimes I am given a ref track or notes up front. Not this time.

Brian Lucey
Brian Lucey

Karolleks: What is your view on the so-called ‘Loudness War’? Why is it present and what have changed throughout the years in mastering to let that happen?

Brian: Humans are driven by fear or love… or some combo of both, usually. Fear of not being as loud as others is not new. Vinyl had physical limitations and digital does not. Louder=better is the ape brain, so we have to learn around that. Dynamic motion is factually better emotionally. I’m usually not bothered by people’s needs for volume as my clients tend to have good taste and not go way over the line.  There are interesting challenges when pushing the limits, and I enjoy that element of modern music.  This record [MODE2Joy: Spirit] is loud enough, definitely louder than the 80s, but not smashed in a modern/crazy way.

Karolleks: Thank you a lot for your will to talk to us! That’s a great honor and a pleasure!

Brian: Thanks for good questions and I hope You love the record!

Wywiad z Charlesem Duffem (MATRIXXMAN) – programistą klawiszy na albumie – „Spirit”

„Jasna sprawa” odpowiedział nam Charles, kiedy zaczepiliśmy go na Twitterze proponując wywiad. I o to jest! Karolleks przeprowadzając wywiad z Matrixxman’em wciąga Was za kurtynę Spirit – 14. albumu depeche MODE, który dziś się ukazał.

Przed Spirit

Karolleks: Na początku chciałem Ci serdecznie podziekować, że zgodziłeś się na ten wywiad dla MODE2Joy.pl blog. Wiele to dla nas znaczy.

Matrixxman: Cała przyjemność po mojej stronie Karol. Cieszę się, że mogę służyć pomocą. 🙂

Karolleks: Jak to się stało, że pracowałeś z depeche? Czy było to coś, co zawsze chciałeś zrobić, czy też po prostu dostałeś ofertę z której skorzystałeś?

Matrixxman: Wciąż do końca nie jestem pewien jak to się stało. Wydaje mi się, że było kilku kandydatów na tę pozycję i z jakiegoś powodu Martin wydaje się, że lubił moją twórczość. Prawdę mówiąc, oferta przyszła w momencie, gdy moja własna kariera wystrzeliła, więc to był zakręcony czas dla mnie. Właśnie przeprowadziłem się wtedy do Berlina, byłem w środku ciężkiej trasy po Europie i wtedy zdarzył się telefon od Martina. Przez krótki czas obawiałem się, że będę musiał zakończyć swoją trasę DJ-a (jak to zwykle bywa mogłoby to wkurzyć kilka osób na mieście), ale szybko poskładałem wszystko razem i wyszło mi, że niezależnie od mojej osobistej kariery oferta ze strony depeche MODE była warta swojej ceny. Bez względu na mój status obecny i rozwój kariery. Propozycja ta szybko zamieniła się w jedną z najbardziej szalonych przygód mojego życia, jak dotąd.

Karolleks: Znałeś Depeche Mode wcześniej ?

Matrixxman: Szczerze, nigdy nie myślałem, że przyjdzie mi pracować z takim zespołem. Cała ta sprawa poniekąd trochę mnie zaskoczyła. Zdecydowanie byłem fanem przed produkcją Spirit. Moim ulubionym albumem jest z pewnością Violator, a co do piosenek jest remis pomiędzy Shake The Disease i Behind the Wheel. Wracam do tego albumu częściej niż chciałbym przyznać 🙂

ABOUT SPIRIT

Karolleks: Jak bardzo dema różniły się od finalnych wersji ?

Matrixxman: W przeciwieństwie do tego co słyszałem o poprzednich producentach, James miał pewien szacunek do oryginalnego kształtu i brzmienia demo i chciał się tego trzymać. Niektóre kawałki miały pewne mocniejsze zmiany, niemniej jednak dema które przyniósł Gore nie były surowe i nie potrzebowały ogromnej pracy. Generalnie Gore trzymał rękę na pulsie w tym temacie. Praktycznie wszystkie jego kompozycje i dźwięki brzmiały niesamowicie. Dużo lepiej niż większość moich kumpli z branży mogłoby w stanie stworzyć.

Karolleks: Czy na Spirit jest jakiś utwór, nad którym praca była wyjątkowo długa i mozolna ?

Matrixxman: Hmm. Cover Me wymagało od nas sporo czasu. Ten utwór napisał Dave i był bardzo zdeterminowany i wymagał od wszystkich naprawdę mocnego skupienia i ciężkiej pracy. Z początku miałem problem, żeby coś wymyśleć do tego utworu, ale Dave odwalił kawał dobrej roboty motywując nas do kreatywności. James wyskoczył z pewnymi efektami do akordów które sprawiły, ze utwór wszedł na troche mroczniejszy klimat. Mi się w końcu udało wykrzesać pewien Pink Floydowy arpeggio synth, który zanuciłem Martinowi i na tym oparliśmy utwór. Kurt również miał w swój udział ze swoim magicznym talentem do syntezatorów. Wszystko to zaowocowało i ukształtowało ten wyjątkowy, wręcz filmowy klimat którego nie było wcześniej.

Karolleks: Były jakieś utwory które nigdy nie trafiły na album ? 

Matrixxman: Tak, było ich kilka. Nie jestem pewien ile dokładnie ale przynajmniej dwa na pewno.

Karolleks: Były to skończone utwory ? Czy odpadły już przed wyborem na album ?Wiesz może czy zespół planuje upublicznić te niewykorzystane kawałki ?

Matrixxman: Było pare dem, które były wręcz niesamowitej które nie trafiły na końcowy album. Myśle, że powodem tego był juz ukształtowany pomysł na album do którego po prostu nie pasowały. Nawet nie zaczęliśmy pracy nad żadnym z nich. Nie mam pojęcia czy planują je wypuścić, więc w sumie jest też taka możliwość, że nigdy nie ujrzą światłą dziennego.

Karolleks: Co byś uznał za swoją największą przeszkodę przy tworzeniu materiału na Spirit ?

Matrixxman: Przede wszystkim nie miałem nigdy w ogóle do czynienia z modularnymi syntezatorami. A tu wchodzę do studia pełnego with syntezatorami wielkości ściany i pomyślałem sobie: „I co ja tu robię?”,  ale jakoś koniec końców się udało. Jestem zdecydowanie bardziej pewny siebie jeśli chodzi o tradycyjne, klawiszowe syntezatory. Znam architekturę dźwięku bardzo dobrze, więc nie było z tym większego problemu. Trochę zabawy w studio przed rozpoczęciem prac zdało egzamin, ale jakby nie było – byłem przerażony.

Karolleks: Pracowałeś przy nagrywaniu wokali? Recenzje Spirit dosyć wyraźnie wskazują przesterowane wokale jako jedną z wad całej płyty. (np. Scum) Jaki był tego powód? Dave miał problemy z czystym śpiewaniem, czy tak po prostu taki był pomysł na wokale na Spirit?

Matrixxman: Osobiście nie pracowałem przy wokalach, ale w nawiązaniu do Scum, demo Martina już miało bardzo przesterowany wokal, więc pewnie dlatego wokal na finalnej wersji wylądował w ten sam sposób. A co do Dave’a, jego wykony w studiu były praktycznie bezbłędne w mojej opinii i jakiekolwiek efekty nałożone na jego wokal musiały być pomysłem zespołu bądź James’a.

Karolleks: Spirit jest wyraźnie dużo krótszy od poprzednich albumów. Liczba utworów jest podobna, ale ich długość wyraźnie się zmieniła. Co jest tego powodem?

Matrixxman: Dobre pytanie. Myślę, że w pewnym momencie James uznał że dany utwór jest mniej więcej skończony i nie ma co przedłużać pracy. Natomiast nie wiem jak wyglądało to w przypadku komunikacji na ten temat pomiędzy zespołem, a James’em.

Karolleks: Pracowaliście w jakiejś konkretnej kolejności nad utworami? Czy bardziej po trochu tu i tam?

Matrixxman: Pracowaliśmy nad jednym utworem na raz. Nie pamiętam już w jaki sposób była kolejność ustalona, czasem wracaliśmy do poprzedniego utworu na chwile ale generalnie skupialiśmy się na jednym utworze póki nie był skończony.

Karolleks: Czyim pomysłem była koncówka Cover Me ?  Była ona już na demie czy ten pomysł wykiełkował dopiero w studio?

Matrixxman: Ta końcówka była pomysłem James’a albo Dave’a, aczkolwiek cały ten utwór to wynik współpracy każdego z nas. Ciesze się, że to arpeggio które wymyśliłem scaliło wszystko w całość. Kurt również wypracował cudowne dźwięki.

Karolleks: Miałeś jakiś pomysł na utwór, który zespół nie uznawał i uważałeś to za duży błąd?

Matrixxman: Miałem pomysły na świetne bębny w stylu lat 80 na niektórych piosenkach, ale zespół od razu je odrzucał. Jednak to rozumiałem, przeżyli lata 80 i mieli już doświadczenie z tym. Chciałem po prostu dodać trochę smaku retro w pewnych momentach, aczkolwiek szanuję ich opinię.

Karolleks: Kiedy pracowaliście w studio, po świecie krążyły plotki że Peter Gordeno i Christian Eigner mieli swój wkład w w Waszą pracę. Czy to prawda ?

Matrixxman: Nie mam zielonego pojęcia o tym. Mogli być zaangażowani ale to nic mi nie wiadomo.

Karolleks: Który utwór jest Twoim ulubionym ?

Matrixxman: Eternal. Jest taki mroczny i emocjonalny. Zbiera mnie na płacz.

Karolleks: W jakim stopniu Andy Fletcher angażował się w kreatywność zespołu w studio ?  Jakbyś opisał jego rolę w zespole podczas prac nad albumem ?

Matrixxman: Sugerował zmiany w tonacji albo w tempie danej piosenki i robił to dosyć często. Miał dobre pojęcie jeśli chodzi o ogólne brzmienie piosenek i wiedział czy kawałek potrzebował więcej pracy czy też nie. Andy był też jedyną osobą która wychodziła z nami wieczorami po całodniowych sesjach nagraniowych. Podczas trudniejszych momentów również wspierał nas dobrymi morałami.

Karolleks: Jest coś wyjątkowego w pracy z Depeche Mode w porównaniu do innych artystów/zespołów? 

Matrixxman: Taak, przede wszystkim to są geniusze. Praca z nimi była niesamowitą zabawą ale też kreatywnie bardzo wymagająca. Większość moich doświadczeń w studiu wydaję się dosyć mdła w porównaniu do tego, co jest dosyć oczywiste.

Karolleks: Co myślisz o Depeche Mode na żywo? Byłeś kiedyś na ich koncercie? Wybierasz się na któryś podczas następnej trasy? Pojawiłeś się na którejś z ich prób?

Matrixxman: Nigdy nie widziałem ich na żywo! Ale bardzo bym chciał i mam nadzieję że się uda skoczyć na któryś koncert. Być może byłem na jednej z prób 😉

Karolleks: Co generalnie myślisz o Spirit ? 

Matrixxman: Jestem bardzo dumny z tego albumu. Jedyną wadą która przychodzi mi do głowy jest to, że wolałbym na nim więcej utworów, ale to nie była moja decyzja.

AFTER SPIRIT

Karolleks: Na koniec, jakie masz plany na przyszłość ? Jest szansa na Twój support przed Depeche ? Chciałbyś ponownie wejść z nimi do studia ?

Matrixxman: Opuściłem świat DM by powrócić do swojej techno jaskini. Dopiero co wypuściłem parę 12” EP i jest pare kolejnych w drodzę. Nie wybieram się w trasie z DM, ale jeśli będziesz w Europie to będę grał na paru festiwalach jak Dekmantel albo Berghain.

Aktualnie wypuszczam tylko swoją muzykę, ale kto wie co przyszłość przyniesie. Kolejny projekt z Depeche byłaby ogromnym honorem (może nawet jako producent).

Interview with Charles Duff (MATRIXXMAN) – keyboard programmer for Depeche Mode’s new album – „Spirit”

„Sure thing” Charles said to us, when we poke him once upon time via Twitter asking for the interview. And this is it! Karolleks doing the inteview with Matrixxman brings us behind the curtain of the Spirit – 14th depeche MODE album, which is out today.

Before Spirit

Karolleks: I just want to add that we thank you a lot for your kind will to do that interview with us. It is really highly appreciated!

Matrixxman: It’s my pleasure Karol. Glad I can be of service to you 🙂

Karolleks: How did you end up working with Depeche? Is it something you always wanted to do or just got an offer and went along with it?

Matrixxman: I am still not quite certain how this all came about. I suppose there were a number of candidates for this particular position and for whatever reason Martin seemed to like my stuff. Truth be told, the offer came at a time when my own techno career started to really pick up so it was hilarious timing-wise. I had also just moved to Berlin and was in the midst of heavy touring in Europe and then the phone call from Martin came. For a brief moment I was worried about having to cancel DJ gigs (as in, would there be repercussions? Might I piss some people off? Etc.) but I rather quickly came to my senses and realized it was worth it no matter what the cost to my own career was. It turned out to be one of the most crazy adventures of my life thus far.

Karolleks: Did you know Depeche well before? Any particular album/song that is your favorite?

Matrixxman: I hadn’t thought I would ever have the chance to work with a band like them, to be honest. The whole thing kind of blindsided me. I was certainly a fan before this all happened. My favourite album would undoubtedly be Violator. My favourite song would be a tie between Behind the Wheel and Shake the Disease. I find myself coming back to that album more frequently than I’d like to admit 😉

About Spirit

Karolleks: How much do the demos differ from the final versions?

Matrixxman: Contrary to what I heard of some of the previous producers, James had a special reverence for the vibe of the original demos and worked hard to keep that core energy intact. Some of the tunes took sharp turns but more or less, I’d say many of them were already so strong as demos they didn’t need a ton of work. Gore has his finger on the pulse, so to speak. Virtually all of the beats and sounds he came up with entirely on his own were cool as hell. Far cooler than what most of my peers.

Karolleks: Was there any particular song that the band struggled with and that took much more time for them to get it finished?

Matrixxman: Hmm. Cover Me required some quality time. Maybe there were some others but this one stands out in my mind. This particular track Dave wrote initially. He was adamant that we should all try to get busy and „fuck it up” as the kids would say. At first I had a tough time coming up with compelling things for this tune but Dave did a great job of urging us to get weird and creative. James did some really cool tweaking of the voicing of the chords which helped push it in a darker direction. I came up with a sort of Pink Floyd-ish arpeggiated synth pattern that I hummed to Martin and we set about making that. Kurt worked his synth magic as well. Next thing you know, all of the contributions really brought the track to life. It took on this eerie, cinematic quality that wasn’t previously present.

Karolleks: Were there any more songs that never made it to the album/deluxe version ? If so, how many of them?

Matrixxman: Yes. There were a few indeed. Can’t recall how many exactly but there were a couple at least.

Karolleks: Were they finished songs ? Or just eliminated at the very beginning (at demo stage)? Did you start working with them, but they never got finished ? Do you have any idea if the band is planning to release them separately (as b-sides or some extras)?

Matrixxman: There were a few demos that were gorgeous but didn’t make the cut for some reason. I think the basis for the album had already been roughly fleshed out so new candidates weren’t being brought to the table any longer. We never even got a chance to start on them. I legitimately have no clue what their plans are for those remaining tunes but if I had to say, they might never see the light of day.

Karolleks: What was the biggest obstacle while programming the keyboards and during the production of Spirit overall?

Matrixxman: Well, for starters I had never used modular synths AT ALL before this album. Lol. And then my ass walks into the studio and I’m confronted with wall to wall modular synths. I remember thinking to myself „Holy shit. What on earth am I going to do?” It worked out though. I am quite comfortable with your traditional synth keyboards; I know my synthesis architecture and sound design reasonably well so ultimately it didn’t prove to be too problematic. A little bit of messing around before the studio sessions started helped out immensely. But damn if I wasn’t mortified at first.

Karolleks: Did you have any contribution to working with vocals? Among the reviews around the world, people noticed that Dave’s vocals are mostly filtered (meaning it’s not a clear pure vocal, there’s always some effect added). And while in Scum it just seems to be intentional for the way it sounds, what was the reason to do that for other songs ? Did Dave have any difficulty with tuning his voice, or it was just an idea how the vocals should be done on this record? Whose idea was it? It seems like it’s one of the things that reviews are not to happy about on this album.

Matrixxman: I didn’t personally work with the vocals at all during the album but in reference to Scum, I’m pretty sure Martin’s original demo had heavily distorted vocals on it. So that would explain why Dave’s vocals had the same treatment on that particular tune. Dave gave exceptional vocal deliveries in the studio. His takes were damn near flawless from my perspective so I can only assume that any effects on the vocals were Dave and Martin’s choice or perhaps informed by James.

Karolleks: Spirit seems to be a lot more different if it comes to length of the songs on this record. Namely, this album is significantly shorter in total than it’s precedents, although the number of songs stays the same. Was it the original idea of the band or did James Ford have an influence on it ? 

Matrixxman:  That’s a good question. I believe James kind of reached a point where he felt the album was more or less done and it seemed intuitively like the right move for him. Not sure how much communication took place between him and the band.

Karolleks: Was there any particular order on which of the songs were you guys working ? Did you work a little on each songs all the time, or did you just got one song finished and moved to another?

Matrixxman: We were working on one song at a time mostly. I can’t recall how the order was dictated. Occasionally we would go back to another older song but it was a fairly linear process in which we were focusing on one song usually.

Karolleks: Whose idea the coda of Cover Me was? Did Dave’s demo include that or did you come up with this in the studio? It’s a very interesting and I must say – amazing piece of music.

Matrixxman: The coda was either James’ or Dave’s doing but creatively speaking, it was an amalgamation of everyone’s talent then and there. I’m happy that the arpeggio thing I contributed helped tie it together. Kurt came up some epic synth stuff as well.

Karolleks: Was there any idea of yours that the band didn’t want to go along with and you thought of it as a big mistake?

Matrixxman: I wanted to do some super 80s style drums on one tune or another, and it got shot down ultimately. I get it though; they lived through the 80s so they’ve already been there and done that. I was just following my impulses  to do something very retro at that moment. But it’s cool. I respect their opinion.

Karolleks: When you guys were working in the studio, there were rumors around the world that Peter Gordeno and Christian Eigner have contributed into your work in the studio. Is that true ? If yes, which songs did they work on with the band ? It is known that they worked on Dave’s demos for this album.

Matrixxman: I have no clue actually. They could have been involved but I’m not sure.

Karolleks: What is your personal favorite on this album?

Matrixxman: Eternal. It’s so dark and chilling. It makes me want to cry.

Karolleks: To what extent did Andy Fletcher contribute to the creative part of the album ? How would you describe his contribution to the band in the studio?

Matrixxman: He would suggest we try a different key or perhaps speed up or slow down a song. He would make this suggestion frequently. He did have a good perspective with regard to the overall „vibes” of the tunes and would know when something needed more work or if it was good as is. Andy was also the only one who would hang out with us in the evenings so we enjoyed many a night with him after the long studio sessions. At times of frustration he actually provided a great boost in morale for the team I think.

Karolleks: Was there anything significantly different/special that you noticed when working with Depeche comparing to other bands and artists?

Matrixxman: Yeah, they’re simply brilliant geniuses. It was an exceptionally fun yet creatively challenging experience. Most of my other studio sessions I’ve done previously kind of pale in comparison, which is understandable.

Karolleks: What do you think of Depeche Mode live? (the sound, show, performance in total). Have you ever been to a Depeche Modeconcert before and are you going to any of Depeche shows during the upcoming Global Spirit tour ? Did you see them rehearsing ?

Matrixxman: Never seen them live! I would love to catch them one day. I may have seen them briefly rehearsing one night 😉

KarolleksHow do you like Spirit overall ? What in your opinion are the pros and cons of this album ?

Matrixxman: I am very proud of it. It’s cons would only be that I would have liked to have more songs on the album but that was not my decision.

After Spirit

Karolleks: And lastly, what are your plans for the future? Any new projects? Is there any chance for you to be supporting DM on the upcoming tour? Would you be willing to work with Depeche again?

Matrixxman: I have left the world of DM to return back to my dark techno lair. Just released a couple 12″ EPs and there is a bunch more on the way. I will not be touring with DM but if you happen to reside in Europe I’ll be playing some cool festivals this summer like Dekmantel, and of course, Berghain now and again.

For the time being I am just releasing my own music at the moment but who knows what the future has in store. It would be an honour to work with DM again (and perhaps even in the capacity of a producer) should the opportunity present itself 🙂

Spirit – recenzja płyty

Kiedy w 2013 roku pojawiła się na rynku płyta Delta Machine, w jednej z recenzji przeczytałem zdanie, które utkwiło mi w pamięci do dziś.  Jest to dla mnie doskonała, jednozdaniowa recenzja tej płyty.

depeche MODE nagrało bardzo dobry album, o którym za rok nikt nie będzie pamiętał

Sam miałem bardzo… bezemocjonalny stosunek do tej płyty. Po 4 latach wygląda to już trochę inaczej, a i czas na ponowną recenzję Delta Machine po 4 latach jeszcze kiedyś przyjdzie. Ze Spirit jest inaczej. Ta płyta wzbudza emocje, rusza serducho i daje do myślenia, od samego początku… ale nie uprzedzajmy faktów. Zanim przejdę do szczegółów, kilka uwag natury ogólnej o płycie.

Ta płyta jest…

Dwa tygodnie temu, w piątkowy wieczór, gdy skończyłem po raz pierwszy słuchać Spirit, pierwsze, co mnie uderzyło, to pytanie — Ale, że już? Popsuło się coś ze sprzętem? Czemu tak krótko?

Dopiero po chwili spojrzałem na tracklistę i się zdziwiłem. 12 numerów, a ledwie 50 minut. Bardzo szybko pędzi ten album, mimo że wcale szybki nie jest. Numery zostały ułożone w takiej kolejności, że momentami tworzą jedność i to czasami zwodzi… nawet do tej pory.

Druga myśl, jaka mi przyszła, to — Ok nie jest źle, póki co 50/50. Ani mnie nie odrzuca, jak przy Sounds Of The Universe, ani nie pozostawia obojętnym, jak w przypadku Delta Machine. Płyta też nie dała mi od początku takiego kopa, jak Playing The Angel, ale kiedy posłuchałem drugi, trzeci i kolejny, wiedząc już czego się spodziewać i nie oczekując parkietowców rodem z Suffer Well, Soothe My Soul, byłem już jakby spokojniejszy. Płyta sama w sobie ma coś takiego, że mimo iż teksty nie są o niczym, to wprowadza wewnętrzny spokój i siakie takie ciepło. Może to sprawka brzmienia, a może czegoś innego. Tego nie wiem.

Dla lepszego rozpracowania numerów podaję ściągawkę – kto, co i jak:

  1. Going Backwards – muzyka i słowa M. Gore
  2. Where’s The Revolution – muzyka i słowa M. Gore
  3. The Worst Crime – muzyka i słowa M. Gore
  4. Scum – muzyka i słowa M. Gore
  5. You Move – muzyka M. Gore / słowa D. Gahan
  6. Cover Me  – muzyka D. Gahan, P. Gordeno, C. Eigner / słowa D. Gahan
  7. Eternal – muzyka i słowa M. Gore
  8. Poison Heart – muzyka D. Gahan, P. Gordeno, C. Eigner / słowa D. Gahan
  9. So Much Love – muzyka i słowa M. Gore
  10. Poorman – muzyka i słowa M. Gore
  11. No More  – muzyka D. Gahan, K. Uenala / słowa D. Gahan
  12. Fail – muzyka i słowa M. Gore
Spirit w szczegółach

Going Backwards — Pierwszy numer i od razy wyprostował mnie na fotelu… Czy ja dobrą płytę włożyłem do sprzętu? Przecież to nie jest depeche MODE. Oni nie używają takiego instrumentarium. Tak prostego, tak… no właśnie nie wiem jakiego. Może ten numer mógłby się pojawić na solówce Dave’a Gahana, ale nie depeche MODE. Numer bardzo amerykański w swoim brzmieniu. Gdyby nie wokal, to można by spokojnie go podpiąć pod jakieś kowbojsko-bonjoviowskie kawałki, gdzieś z lat 90. „Problem” tylko polega na tym, że to jest dobry numer. Nie dlatego, że go nagrało depeche MODE, tylko tak po prostu. Z innym wokalem, w innym zespole tak samo nagranym miałby u mnie te same oceny. Kawałek ma duży potencjał singlowy i będę bardzo niepocieszony, jak nie wyjdzie na singlu. Gore ma świetne chórki, których od dawna mi brakowało w depeche MODE. Bez wycia i zawodzenia. Szacun. Szkoda tylko, że tak mało w Going Backwards depeche MODE. Jeżeli będzie to koncertowy otwieracz, to będzie on brzmiał jak In Chains na Tour Of The Universe. Dla wielu te numery są zbliżone, szczególnie przez swoją budowę. Z drugiej strony Useless też jest bardzo rockowy i podobne pytania zadawałem sobie w stosunku do tego kawałka. Teraz już takich pytań nie mam. Przyjdzie przywyknąć.

Mnie Going Backwards przypomina za to coś zupełnie innego. Numer podobno został napisany w 2015, więc to raczej zbieg okoliczności, ale początek przypomina główny temat ścieżki dźwiękowej — WestWorld. W USA ten serial narobił wiele zamieszania, u nas z racji, że wyświetlany na płatnej TV był dostępny tylko dla nielicznych.

Daję 5/6

Where’s The Revolutiono tym numerze napisałem już swoje i właściwie zdania nie zmieniłem. Teraz, po kilkudziesięciu przesłuchaniach płyty, mogę powiedzieć, że nie wybrałbym go na pierwszy singiel. Muzycznie numer jest przeciętny (gdyby nie Kraftwerkowy mostek). Jedyne, co sprawia, że numer robi zamieszanie na listach i często jest cytowany, to fakt, że jest pierwszy, no i przez tekst. Jest on mocny i to stanowi o jego sile, a nie muzyka. Gdyby został wydany jako 3 lub 4 singiel, to przeszedłby zauważony tylko przez fanów.

Daję 3/6

The Worst Crime — kolejne zaskoczenie. Ten numer będzie miał swoich amatorów, szczególnie za nastrój i miły dla ucha wokal Dave’a. Ja się trochę męczę przy tym kawałku. To drugi numer, który lepiej by brzmiał na solówce Dave’a, niż na płycie depeche MODE. A przecież autorem jest Martin.

Daję 3.5/6

Scum — od początku to dla mnie petarda. Uwielbiam elektronikę w tym kawałku i pomimo tego, że numer jest agresywny jak na depeche MODE, to siedzi na tej samej półce emocjonalnej, co WrongBarrel Of A Gun i The Dead of Night. Kawałek zaśpiewany z pazurem, z brudną gitarą i ciężką elektroniką. Jeżeli zostanie wzięty na koncerty, to mam nadzieję, że będzie, albo na początku setu, albo po powrocie na scenę w drugiej części. Ten numer prosi się o mocny wydech z płuc i lepiej, żeby Dave nie był wtedy zmachany po wcześniejszym numerze. Mój niepokój budzi też perkusja na koncertach. Tu jest mocarna i płaskie garki podobne do tego, co się zadziało w The Tonight Show trochę niepokoją. Zasób słownictwa na tym kawałku do tej pory raczej przynależny był Bono, niż Gore, ale skoro z tą płytą idziemy w politykę, to tylko czekać, aż przed numerem pojawi się tekst „This IS a Rebel song!

Daję 6/6

You Move – czy Wy też słyszycie Kraftwerk w tym numerze? Główny klawisz, który słychać przez cały numer, żywcem inspirowany tą szacowną kapelą. Takich cytatów na tej płycie jest wiele, ale ten jest oczywisty. Fajny numer środka płyty. Zadziorny, ale bez przesady. Kolaboracja Martina i Dave’a dała bardzo ciekawy efekt i jeżeli miałyby pojawiać się takie kolaboracje obu Panów, to czemu nie. Singiel to raczej nie będzie, ale wstydu też nie ma. Tekst z kategorii wagowej Dave’a, a nie Martina i to słychać, ale ja tu szat nie rozdzieram i lubię ten numer.

Daję 4/6

Cover Me – Numer, w którym echa Dire Straits (pedal steel guitar) spotykają się z depeche MODE w mrocznej odsłonie ;-). To jest ten kawałek, za który dałbym 50/50 na wejściu. Pierwsza połowa to Soulsavers z zawodzącą gitarą w stylu Dire Straits, by potem porzucić gitarę i zanurzyć się w odmęty ciężkiej, mrocznej elektroniki syntezatorów modularnych. Trudno mi sobie ten numer wyobrazić na koncercie, chyba że na zejście po secie głównym już bez Dave’a na scenie. Chciałbym usłyszeć demo tego numeru, żeby się przekonać kto miał taki pomysł na numer i czy już wtedy on tak brzmiał, czy dopiero wyszło to w czasie produkcji.

Nie wiem, czy numer trafi do finalnego setu, ale koncertowo ze świetną wizualizacją byłby ozdobą. Na próbach był trenowany, 17 marca przekonamy się po raz pierwszy, czy faktycznie da radę.

Daję 6/6

Eternal — jestem na nie. Wiem, że tekstowo to pean na cześć nowo narodzonej córki, ale ja mówię nadal stanowcze nie. Teraz sobie wyobraźcie, że Martin przynosi na sesję Spirit demo Enjoy The Silance i nie ma w pobliżu niego Alana i Flood’a… no właśnie! Niech to będzie memento, dla Was co się dzieje, gdy Gore ma pierwsze i ostatnie zdanie przy produkcji kawałków w studio.

Gore ma ostatnio słabą rękę w dobieraniu sobie numerów do śpiewania na płytach. W moim prywatnym rankingu od Home właściwie nie zaśpiewał niczego godnego uwagi… no może Breathe jest jeszcze przebłyskiem… albo gasnącym kagankiem. Potem już niestety było tylko gorzej.

Daję 1/6

Poison Heart — Typowy numer Dave’a, z typowym tekstem Dave’a w jego kategorii wagowej. Może momentami zbyt infantylne zagrania wokalne, ale jest pewien urok w tym numerze, którego nie można mu odmówić. Jest coś urzekającego w Poison Heart, co sprawia, że chce się do niego wracać. Na solo Dave’a miałby bardzo mocną pozycję, na Spirit też nie jest źle. Chyba się nie przelicytuję, jak powiem, że to jedna z lepszych kompozycji, jaką stworzył ze wsparciem Eignera. Koncertowo numer środka setu tuż przed zejściem na przerwę do szatni albo tuż po wyjściu z niej. Jedno tylko ale, lepiej się chyba jednak kawałek nadaje do zadymionego klubu, niż na stadion, ale warto dać mu szansę. Z odsłuchu na odsłuch rośnie ten numer. Jest coś w nim intrygującego. Początkowo nieoczywistego, z czasem człowiek się nie orientuje, a kawałek obezwładnia muzycznie…

Daję 5.5/6

So Much Love — będzie na koncertach… powinien być… musi! Nie ma na tej płycie za wiele kawałków względnie szybkich do grania. Wiem, że na dzień dobry dostaje się temu kawałkowi za to, że brzmi jak Soft Touch/Raw Nerve. Tylko że to nie jest dobry kierunek. Ten numer ma stopę centralnie zajumaną z New Life. Proponuję posłuchać wersję Remix z singla, a potem So Much Love, po czym jeszcze raz New Life (Remix), a jak to nie pomaga, to New Life z aranżem z trasy 1984/85. Nie tylko to jest pożyczone ze Speak & Spell, w tym numerze coś by się znalazło i z Any Second Now. Nie znaczy, że ten numer był samplowany, ale być może ten sam parapet był używany w So Much Love.

Daję 4/6

Poorman — w warstwie tekstowej kuzyn Everything Counts. Być może umęczony lud pracujący miast i wsi nie niósłby go na ustach, idąc na barykady lub przy budowie muru oddzielającego ich od bratniego Meksyku. Nie mniej, po raz kolejny przyzwoity numer na płycie. Nie jest to arcydzieło i singlem nie powinno być. Po raz kolejny tekst ważniejszy w swojej wymowie niż muzyka.

Mógłby spokojnie się znaleźć na poprzedniej płycie. Tekstowo może by i odbiegał, ale muzycznie jak najbardziej tam.

Daję 3.5/6

No More (This The Last Time) — Muzycznie numer kończy zmagania dla mnie z tą płytą. Mimo że to produkcja Kurta i Dave’a (w tej kolejności), to jednak chyba bardziej depechowy od wielu numerów z tej płyty. Brakuje to tylko czegoś melodyjniejszego i przestrzennego w tle i mogłoby być świetnie. Może się podobać, bo zasługuje. Może jako pożegnalny singiel z płyty, oby nie jako zamknięcie kariery zespołu.

Koncertowo numer powinien kończyć główny set, podobnie jak na poprzedniej trasie Goodbye. Takie wyluzowanie po szybkim secie, zawartym gdzieś pomiędzy Poison Heart a No More.

Daję 4.5/6

Fail — Dużo lepszy numer niż Eternal, ale i tak nie jestem w stanie słuchać Gore’a na głównym wokalu dłużej, niż czas trwania tego kawałka. Gdybym miał obstawiać, to raczej wolałbym Fail w secie Martina, niż Eternal. Kawałek swobodnie mógłby się znaleźć na Counterfit 2, gdzieś koło Lost In The Stars. Na koncercie będą to nudy, szczególnie jeżeli zaserwuje nam go Martin w wersji plumkanej. Epilog dla tej płyty.

Daję 2.5/6

Jak już wspomniałem początkowo, ta płyta była dla mnie 50/50. Za dużo brzmiało mi w niej Sounds Of The Universe, Delta Machine, Counterfeit. Z czasem Spirit zaczął odkrywać więcej, niż bym się mógł na początku spodziewać. Delta Machine mi tego nie dała na początku, mimo że na koniec dnia można ją uznać za całkiem dobrą płytę. Ze Spirit jest inaczej. Płyta daje się polubić od początku i już drugi tydzień zawładnęła domem. Być może część numerów powinna powędrować na stronę b i chyba jestem w gronie tych, co uważają podobnie jak producent, że album powinien mieć 10 numerów. Reszta jako b-side albo bonus na 2 płycie.

Są miejsca, gdzie od muzyki na Spirit ważniejszy jest tekst. Jest to pierwsza od bardzo dawna płyta, kiedy jest to tak widoczne i oczywiste.

Dla mnie sprawdzianem wartości płyty będzie trasa to, jak zespół będzie się z nią „męczył”. Każda płyta od 2001 broniła się czymś innym. Niestety, dla nowych materiałów, największym zagrożeniem jest zawsze set z największymi hitami. Na poprzednich trasach aktualnie promowane albumy różnie sobie z tym radziły. Spirit ma różne warstwy, część z nich odkryjemy tylko w zaciszu pokoju, a część w hali. Część, jedynie podczas solowych występów podczas małej klubowej trasy, a część jedynie w postaci remixu. Ta wielowarstwowość tej płyty jest jej siłą i to, co do mnie przemawia na jednym poziomie, dla Ciebie będzie mniej ważne.

Dawno tak dobrej płyty depeche MODE nie nagrało… chyba od Playing The Angel

Finalnie…

Daję 4.5/6

Po występie w The Tonight Show

Nie wiem, czy trochę nie za wcześnie, ale zadałem sobie pytanie, „Co wiemy, po występie u Fallona?” „Jak brzmi depeche MODE A.D. 2017?” i „Czy najnowszy singiel obroni się na żywo?

Czytaj dalej Po występie w The Tonight Show

Where’s The Revolution – recenzja singla

Z siglami depeche MODE od pewnego czasu jest problem. Właściwie to można powiedzieć, że ta przypadłość przybrała już objawy choroby przewlekłej, bo na pewno nie jest to seria przypadków.

Ktoś powie, że ostatnie dobre single depeche MODE wydało w latach 1993-1994. Są tacy, co zaryzykują stwierdzenie, że lata 1997-1998 to był czas, gdy ktokolwiek odpowiedzialny za wydawanie singli po stronie wytwórni miał jakiś spójny pomysł na wydawnictwa pochodne głównego albumu. Kiedyś single miały wszystko, co potrzeba rasowym wydawnictwom promującym album długogrający. Była:

  • ginąca sztuka tworzenia utworów w wersji extended (kto pamięta jeszcze tego typu produkcje),
  • były kawałki koncertowe,
  • były remixy odkrywające inne spojrzenie na zawarte kawałki, potem wykorzystywane do tworzenia aranżacji koncertowych,
  • a przede wszystkim były b-side’y,
  • i spójna koncepcja wydawnicza między sobą i płytą.

Współcześnie są oczywiście przebłyski dobrych wydawnictw, niestety częściej są to produkcje tak złe, że może to i lepiej, że wydawane są tylko 3 single z płyty, albo powstają tzw. podwójne single (patrz Fragile Tension / Hole To Feed). Częściej niestety są to przebłyski pojedynczych kawałków/remixów na danym singlu, niż całej pozycji.

Ile z tego mamy w najnowszym wydawnictwie singlowym? Niewiele. Przyznam się, że trochę nakręcałem się (i was) tym, że będzie b-side Heroes na pierwszym singlu. Czekałem właściwie na niego, bo pierwszy zwiastun płyty jaki jest, każdy swoje zdanie ma.

Słuchając najnowszego singla właściwie przez cały czas się rozglądałem, czy gdzieś nie ma wersji podstawowej, bo ten placek jeszcze w czasie Delta Machine byłby traktowany, jako drugi limitowany tytuł z dodatkowymi remixami (tzw LCD), a nie jako pierwszy podstawowy singiel. Niestety póki co zima…

Live’ów już od dawna nie ma, a ostatni raz jakiś koncertowy kawałek został… eee zostanie opublikowany za miesiąc. To jest już śmiech przez łzy, że czasopismo nadrabia to, co powinno być oczywistością w 2013 i koncertowy kawałek Should Be Higher powinien się ukazać na stronie B tego singla. Szczególnie, że wideo promujące singiel było koncertowe. Tymczasem mamy rok 2017 i najprawdopodobniej oficjalny (i jedyny) fragment zapisu z letniej trasy w 2013 depeche MODE pokaże się w formie tłoczonej. Pewności nie mam, bo może być to również Should Be Higher z Berlina, ale z 2013.11.27, a nie z 2013.06.09. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie może być to większy rarytas, niż placek, który leży obok mnie. A skoro już wspomniałem o singlu Where’s The Revolution, to może warto się nad nich chwilę pochylić.

5 kawałków, wersja singlowa i 4 remixy:

  • remix Ewan Pearson – pewne jest, że zagości na parkietach zlotów, muzycznie bardzo w stylu tego dja. Jeżeli dobrze Wam się kojarzy remix Enjoy The Silence 04, to ten też będzie w Waszym klimacie. Remix ma bardzo dobre momenty, nie mniej w całości tylko poprawnie. Nóżka momentami fajnie chodzi.
  • remix Algiers – najlepszy remix tego singla. Stonowana przeróbka, zrobiona na analogach i fajnych basach. Bardzo fajnie i nienachalnie dopełnia oryginalny wokal. Remix godny słuchania i póki co warty zapisania do archiwum na zimowe wieczory.
  • remix Terence Fixmer – autor od lat na odległej orbicie powiązań z depeche MODE. Francuski twórca wydał 2 płyty z Duglasem McCarthy (Nitzer Ebb). Natomiast Nitzer Ebb dwa razy był otwierającym koncerty depeche MODE, a Alan i Flood byli producentami płyty Ebbhead z 1991. O Recoil nie wspomnę. W każdym razie sam remix totalnie w stylu Fixmer’a, kto zna jego produkcje z Duglasem McCarthy, ten kompletnie nie będzie zaskoczony. Jest nisko, jest momentami mięsiście, niestety im dłużej kawałek trwa, tym co raz bardziej pomysły na remix się rozłażą i zaczyna wiać nudą. Jedni to polubią, inni nie.
  • remix Autolux Remix – zmilczę. To, co ratuje ten singiel, to dwa pierwsze numery z pełnym tekstem i wokalem.  Czego nigdy nie cierpiałem w remixach spod znaku depeche MODE, to branie pojedynczego sampla z utworu, dogrywanie całej reszty kompletnie z dupy, a potem udwanie, że to ma cokolwiek wspólnego z oryginalnym utworem. Taki jest własnie ten remix. Dziękuję…

Co 4 lata po raz kolejny mam nadzieję, że ktoś opamięta się i wyda singiel wg 5 powyższych kryteriów. Złoszczę się jak wytwórnia nie chce wprowadzić do krajowej dystrybucji singli. Ciągle kupuje single, po czym stawiam je na półce, żeby konserwowały się kurzem i czekam na kolejny w nadziei, że będzie lepszy. Winyl już 29 kwietnia, zobaczymy co przyniesie.

Wideo do drugiego singla podobno jest już nagrane i mam nadzieję, że będzie to dużo lepsza wizytówka albumu, niż pierwszy singiel. Where’s The Revolution jest mocny nie ze względu na muzykę, ale ze względu na tekst. Są lepsze wizytówki Spirit. Muzycznie Where’s The Revolution u mnie nie byłby pierwszym singlem. 😉

Daję 3/6

Where’s The Revolution – czyli czego nie było w informacji prasowej

Dostaliśmy wczoraj sporo nowych wieści, kolejne w drodze, a od jutra mamy obcować z nowym singlem Where’s The Revolution. Świat jest piękny, tylko ja znowu mam dziwne uczucie, że taki przekaz był celowy, żeby skryć za zasłoną to czego nie chciano pokazać.

Ciekawe czy ktoś z Was zastanowił się czemu w informacji prasowej o płycie i singlu nie ma specyfikacji tych wydawnictw. Co prawda na Spirit jest jeszcze czas, a fani i tak wyniuchają co mają wyniuchać. Trochę to jednak dziwne, że na godziny przed premierą singla nie wiadomo co będzie zawierać i na jakich nośnikach będzie wydany? Czy będzie singiel w wersji limitowanej i normalnej, czy tylko jeden?

Niestety obawiam się, że jutro nie pobiegniecie dobrego sklepu muzycznego i nie wrócicie z niego z plackami pod pachą. Próbując wydobyć od wytwórni co tak na prawdę się jutro wydarzy ciężko nie odnieść wrażenia, że wydawnictwa na fizycznych nośnikach nie są priorytetem.

Będzie premiera w radio, zobaczymy teledysk, a w aplikacjach typu Spotify i Apple Music zobaczymy 1 numer… słownie jeden numer (obym się mylił).

Moim punktem odniesienia jest Apple Music, bo używam tego streamingu na co dzień, więc odniosę się do tego jak tego typu „single” pojawiają się tam.

Co raz częściej prawidłowością jest że pojawiające się „single” zawierają tylko jeden numer właśnie ten tytułowy i tyle. Nie ma zupełnie pozostałej zawartości typu strony b, live kawałki, remixy itp sprawy. W naszych czasach pojęcie „wydanie singla” oznacza jedynie wpuszczenie klipu do YouTuba i wysłanie promo plików/CD do radia. Istne szaleństwo.

Wczoraj zadałem Sony Music pytanie na temat singla:

Tylko tego typu odpowiedź wyjaśnia tyle, że jak w Niemczech nie będzie singla to w Polsce też nie. Przypomnę, że w 2013 również Sony Music nie planowało w Polsce dystrybucji Heaven, dopiero po „zadymie” ze strony fanów singiel pojawił się w krajowych sklepach. Część fanów zadowoliło się zakupem na ebay, allegro (po zbójeckich cenach), albo w Niemczech, reszta pociągnęła z torrentów. Szkoda znowu, że zamiast nabijać krajowe statystyki część pozycji numer 1 na listach sprzedaży w Niemczech będą zawdzięczać naszym fanom.

Żebym nie był gołosłownym poniżej fragment odpowiedzi, jaką dziś dostał jeden z czytelników bloga (dzięki Sebastian) i podzielił się tym ze mną:

Sony odpisało:
3 lutego ten singiel nie ukaże się na nośniku CD. Być może trafi on do sklepów w późniejszym terminie.

Kto ma wykupione Apple Music, Spotify, Tidal i inne kołchozy streamingowe, ten posłucha, reszta będzie skazana na marnej jakości You Tubowe słuchanie i łaskawość radia.

Tak na marginesie kawałek już hula po sieci i Ci z Was co wiedzą jak znajdą już numer bez trudu…

A wystarczyło pomyśleć, wyciągnąć wnioski z 2013 i zatowarować się pierwszym singlem po kokardę. #szanujęto

Z ostatniej chwili:

Po co ta konferencja?

Minęło, parę dni od szaleństwa, jakie wywołało ogłoszenie informacji o nowej trasie… i przy okazji nowej płycie (celowo piszę w tej kolejności). Relacjonowaliśmy dla Was konferencję prasową, nie mniej chwilę po zakończeniu czuć było spory niedosyt, a im dalej od zakończenia wydarzenia, tym co raz trudniej obronić się przed stwierdzeniem, że była to najsłabsza konfa ze wszystkich.

Kiedy niedawno opracowywałem Wam poprzednią konferencję z 2012 to liczba tematów poruszonych podczas tamtej konferencji biła na głowę, to co wydarzyło się 11 października. Konferencja z 2012 miała jedynie 40 min (wyłączając z tego projekcję Angel).

Film z konferencji 2016 ma 53 minuty (w tym urywki z 4 numerów), ale faktyczny start następuje dopiero po 11,5 min. Jeżeli odejmiemy od tego jeszcze klip z miksem 4 numerów, to robi nam się czas poniżej 40 minut. Do tego znaczącą część konfy zespół przeznaczył na odczytywanie z kartek wcześniej przygotowanych przekazów dla mediów dostarczonych przez dział PR. Chłopaki musieli się wywiązać z umów sponsorskich. Po mojemu nie ma nic w tym złego, nie mniej szkoda, że zrobiono to tak nachalnie i kosztem merytorycznej części. Prowadzę i uczestniczę w konferencjach prasowych od lat i kultura nakazuje zakończyć konferencję dopiero, gdy nie ma pytań z sali. Jestem dziwnie spokojny, że kolejne pytania znalazły by się nawet przez kolejne 40 minut.

depeche-mode-1476192036-640x427

Niedosyt po konferencji wynika również z tego, że pytania jakie padły były na wskroś standardowe i przewidywalne, a nawet rzekłbym infantylne. No i było ich mniej. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że publiczne przesłuchanie było celowo spłycone, że zespół zachował więcej gorących newsów na potrzeby wywiadów 1:1, które odbyły się tuż po konferencji i w następnym dniu. Mamy tego wysyp już w tej chwili.

Mgmt i zespół potrzebowali tego występu, żeby powiedzieć co chcieli/musieli i to na dobrą sprawę tyle. Każdy inny element był raczej ponad standard i był redukowany do niezbędnego minimum. Tylko tyle żeby zachować pozory.

Zastanawiam się po co to wszystko. Czy nie lepiej zrobić sesję na ściance, rozesłać/rozdać materiały prasowe z kontrolowanym przekazem, a na końcu zrobić serię wywiadów 1:1. Koszty wynajmu sali, transmisji itp spadną, ludzie nie będą się zabijać o wejściówki, a i media będą zadowolone (oczywiście te, co dostaną wywiady), bo czytelnictwo i klikalność wzrośnie, a wszystko w otoczce wyjątkowości i unikalności przekazywanych treści, bo ludzie będą czekać na każdą informację o nowej płycie, przemyśleniach zespołu i planowanej trasie na 2017 i 2018.

2b55ea78ad53dcf0d51823d9a4bd7c6e65ab1543

Poprzednia konferencja zaskakiwała swoim konceptem i był niedosyt z gatunku tych co to człowiek chciałby jeszcze i nie widzi, że widzi, a i nie wie na co patrzeć. Tym razem zastanawiałem się, czy Panowie chcą powtórzyć ten sam fortel, czy jednak chcą podejść do tematu inaczej. Nawet jeżeli był taki zamysł, to PRowe sztuczki i zobowiązania sponsorskie sprawiły, że zostało to skutecznie popsute. Brakowało tylko Marka Leiberberga kłócącego się z jakimś fanem o ceny biletów na trasie.

A tak dostajemy co raz płytszą papkę, co raz bardziej przyswajalną i lekko strawną. Dobrze, że odsłuch płyty to nadal intymne i wielowymiarowe doznanie, czego i Wam życzę.