Parę dni temu zaprosiłem Was do podzielenia się z innymi fanami Waszymi wspomnieniami i przeżyciami podczas pobytu depeche MODE w Warszawie. Przeżyliście ciekawą historię, zobaczyliście coś, czego inni nie widzieli, byliście tam gdzie inni nie dotarli, chcecie opisać koncert z Waszego punktu widzenia? Strony bloga MODE2Joy.pl są dla Was.
Dziś pierwszy wpis nadesłany przez Jarka Bugajnego wpis podsumowujący z jego punktu widzenia koncert w Warszawie. Zapraszamy do lektury.
Nie będę się rozpisywał i robił ochów i achów jak to fajnie, że zespół był na pełnych obrotach i nie było po nich widać że już by chcieli przerwę. Wszyscy na forach i na fejsie piszą o względnie dobrej akustyce, a ja mam zgoła odmienne wrażenia – pod względem akustyki dla mnie to był najgorszy koncert DM w jakim uczestniczyłem. Zaznaczam, nigdy się nie skarżyłem na akustykę, ja jeżdżę zobaczyć zespół i drzeć ryja na KONCERCIE. Jak bym oczekiwał idealnej akustyki to bym poszedł do Filharmonii.
Nie mogę jednak przejść obojętnie wobec tego jak w 10 rzędzie na środku sceny moje uszy i trzewia były gwałcone przez
stopę od perkusji która powodowała tak straszliwy łomot basu że niemal nie było słychać pozostałych instrumentów. Głos Gahana i gitara Gora ledwo się przebijały a pozostałe partie muzyczne zginęły. Szczególnie ucierpiały na tym Heroes i Stripped.
Nie pamiętam kiedy tak bardzo bolały mnie uszy jakby miały zaraz krwawić. Moje wrażenia dźwiękowe nie były osamotnione, bo to samo czuły osoby najbliżej mnie stojące. Jeden Szwajcar i Niemiec powiedzieli, że to samo czuli chyba w Sztokholmie (a nie jestem pewny miasta).
Drugie spostrzeżenie to niesamowita nerwowość i zawziętość w kolejce EE pod 4 bramą. Ja tam byłem z doskoku bo zaprzysiągłem sobie że nigdy nie kupie biletu EE i tego się trzymam. Pierwsza bitka miała miejsce między 5 a 6 rano kiedy koczowników było już dobre pół setki. Poszło o zajmowanie znajomym kolejki, których jeszcze nie było. Podobno pierwsza osoba była już w południe w czwartek (chyba jakiś Andriej z Ukrainy), pod stadionem spało 22 osoby apotem zaczęły przybywać następne. Niestety po raz 3. (po Warszawie 2013 i Łodzi 2014) stwierdzam, że stanie pod samą sceną to już nie to samo co kiedyś. Wcześniej byłem otoczony samymi fanatykami znającymi każdy tekst, poznającymi kolejny utwór po pierwszych taktach. Teraz takich osób jest mniej więcej połowa EE – reszta to po prostu osoby które było stać na droższy bilet i nie chciały po prostu czekać od rana.
3 sprawa bramy.
Byłem pierwszą osobą pod stadionem poza EE o 5 rano więc sobie kalkulowałem. Początkowo usadowiłem się pod 11, ale obliczyłem, że odległość z 10 do stadionu jest o połowę krótsza. Po rozmowie z ochroną doszedłem do wniosku że trzeba przejść pod 2 lub 3 – nie dlatego że tak jest napisane na bilecie ale dlatego że i tak wejście na stadion jest z tamtej strony. Około godziny 10 przyszedł gość z LN (którego potem pozostali pracownicy określili jako guru i jeśli on coś mówi to jest to święte) który zasugerował przejście pod 11, bo co prawda rzeczywiście wejście jest od 2 i 3 i trzeba będzie spod 11 obejść cały stadion, ale właśnie dlatego ta brama będzie otwarta równo o 17:00 a 3 o 17:05 co rzeczywiście miało miejsce. Mi bieg zajął 2 minuty (dystans około 0,5 km) więc się opłaciło. SMS kierujący osoby z biletami pod bramę 11 przyszedł o 10:56 więc informacja od pana okazała się cenna, ale tłumów jeszcze o 14:00 nie widziałem.
Generalnie wrażenia dobre, ale zimą chciałbym być czymś zaskoczony, Szczególnie czekam na Kraków i Gdańsk które będą debiutowały na mapie DM. Na koniec mały paradoks – byłem wcześniej na Narodowym 3 razy – za każdym razem dach był zamknięty (w sensie rozłożony) i nie padało, a teraz był otwarty i padało… 🙂
_
Zdjęcia i tekst Jarek Bugajny. Redakcja MODE2Joy.pl nie ingeruje w treść, bez wyraźnej zgody i akceptacji autora wpisu. Wpisy mają charakter autorski i odzwierciedlają spojrzenie na temat autorów.
Witam wszystkich nażekających na Wawe. Nastepnym razem zostańcie w domach oszczędzając ludziom czytania takich bzdur. Skoro wszystko było waszym zdaniem źle po co jechać, koczować przed bramą zastanawiając się którym wejściem najszybciej dobiec do sceny, sikać pod siebie by uniknąć straty kolejki. Radzę jak już chcecie wybrać się na następne koncerty DM wziąć ze sobą kogoś bardzo ważnego i z nim spędzić ten magiczny wieczór wtedy nic Wam nie będzie przeszkadzało. To co Panowie z DM robili na scenie tego wieczoru było czymś wyjątkowym nie widziałem już dawno by ich rozpierala tak energia, mimo swego wieku, ale zapewne dla kilku „fanów” to i tak mało. Pozdrawiam.
czyli zaczynacie od narzekania. Slabo, bo koncert byl w deche.
To nie tak, ze zaczynacie…. to był pierwszy wpis jaki sie pojawił, wiec go daliśmy. Mam już kolejne, które myśle ze bardziej przypadną Ci do gustu. Kolejny wpis fana już w sobotę.
tu nie chodzi o moj gust, tylko o to, ze generalnie odbior koncertu byl w przewazajacej mierze megaśny (chyba, ze sie myle). A podsumowania zaczynaja sie od zali organizacyjno technicznych. O czesci artystycznej almost null. Pozdro!
W Berlinie tez była lipa z nagłośnieniem jak dla mnie za cicho i to był najsłabszy występ DM jaki widziadłem.
Jak Krzychal twierdzi, że może być gorzej niz na Narodowym to się cieszę, że nie pojechałem. Aczkolwiek bootlegi z 1 nocy są git.
Jeśli chodzi o Sztokholm to według mnie był to najsłabiej nagłośniony koncert, wręcz cichy… Sytuacja spod EE nie skomentuję, szkoda klawiatury.