Minęło, parę dni od szaleństwa, jakie wywołało ogłoszenie informacji o nowej trasie… i przy okazji nowej płycie (celowo piszę w tej kolejności). Relacjonowaliśmy dla Was konferencję prasową, nie mniej chwilę po zakończeniu czuć było spory niedosyt, a im dalej od zakończenia wydarzenia, tym co raz trudniej obronić się przed stwierdzeniem, że była to najsłabsza konfa ze wszystkich.
Kiedy niedawno opracowywałem Wam poprzednią konferencję z 2012 to liczba tematów poruszonych podczas tamtej konferencji biła na głowę, to co wydarzyło się 11 października. Konferencja z 2012 miała jedynie 40 min (wyłączając z tego projekcję Angel).
Film z konferencji 2016 ma 53 minuty (w tym urywki z 4 numerów), ale faktyczny start następuje dopiero po 11,5 min. Jeżeli odejmiemy od tego jeszcze klip z miksem 4 numerów, to robi nam się czas poniżej 40 minut. Do tego znaczącą część konfy zespół przeznaczył na odczytywanie z kartek wcześniej przygotowanych przekazów dla mediów dostarczonych przez dział PR. Chłopaki musieli się wywiązać z umów sponsorskich. Po mojemu nie ma nic w tym złego, nie mniej szkoda, że zrobiono to tak nachalnie i kosztem merytorycznej części. Prowadzę i uczestniczę w konferencjach prasowych od lat i kultura nakazuje zakończyć konferencję dopiero, gdy nie ma pytań z sali. Jestem dziwnie spokojny, że kolejne pytania znalazły by się nawet przez kolejne 40 minut.
Niedosyt po konferencji wynika również z tego, że pytania jakie padły były na wskroś standardowe i przewidywalne, a nawet rzekłbym infantylne. No i było ich mniej. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że publiczne przesłuchanie było celowo spłycone, że zespół zachował więcej gorących newsów na potrzeby wywiadów 1:1, które odbyły się tuż po konferencji i w następnym dniu. Mamy tego wysyp już w tej chwili.
Mgmt i zespół potrzebowali tego występu, żeby powiedzieć co chcieli/musieli i to na dobrą sprawę tyle. Każdy inny element był raczej ponad standard i był redukowany do niezbędnego minimum. Tylko tyle żeby zachować pozory.
Zastanawiam się po co to wszystko. Czy nie lepiej zrobić sesję na ściance, rozesłać/rozdać materiały prasowe z kontrolowanym przekazem, a na końcu zrobić serię wywiadów 1:1. Koszty wynajmu sali, transmisji itp spadną, ludzie nie będą się zabijać o wejściówki, a i media będą zadowolone (oczywiście te, co dostaną wywiady), bo czytelnictwo i klikalność wzrośnie, a wszystko w otoczce wyjątkowości i unikalności przekazywanych treści, bo ludzie będą czekać na każdą informację o nowej płycie, przemyśleniach zespołu i planowanej trasie na 2017 i 2018.
Poprzednia konferencja zaskakiwała swoim konceptem i był niedosyt z gatunku tych co to człowiek chciałby jeszcze i nie widzi, że widzi, a i nie wie na co patrzeć. Tym razem zastanawiałem się, czy Panowie chcą powtórzyć ten sam fortel, czy jednak chcą podejść do tematu inaczej. Nawet jeżeli był taki zamysł, to PRowe sztuczki i zobowiązania sponsorskie sprawiły, że zostało to skutecznie popsute. Brakowało tylko Marka Leiberberga kłócącego się z jakimś fanem o ceny biletów na trasie.
A tak dostajemy co raz płytszą papkę, co raz bardziej przyswajalną i lekko strawną. Dobrze, że odsłuch płyty to nadal intymne i wielowymiarowe doznanie, czego i Wam życzę.
100 racji
malkontenctwo
Racja