Tym określeniem Dave opisał swoje podejście do pracy nad Sounds Of The Universe, gdy startowali z tym albumem w studio. Dla mnie taką niezakończoną sprawą jest temat konferencji prasowej w Paryżu w 2012. Ujął bym to nawet szerzej… całego wprowadzenia do Delta Machine, ściemy związanej z brakiem tytułu, singla, i wielu wielu innych spraw, o których wtedy celowo nie chcieli mówić. Po za tym w tamtym czasie pojawiło się kilka kwestii, które finał swój miały po trasie, a na które mało kto zwracał uwagę.
Obejrzałem ponownie konferencję prasową i myślę, że kilka spraw może być nadal ciekawych… szczególnie kiedy jesteśmy mądrzejsi o 4 lata.
23 października 2012 zespół zaprosił nas na konferencję prasową w sprawie ogłoszenia terminów nowej trasy koncertowej. Tak tak, nie płyty, a trasy 😉
Przebieg konferencji można podzielić na kilka części. Choć mam wrażenie, że sama konferencja była zorganizowana głównie dla tych co się nie dostali na wywiad 1:1, oraz dla gawiedzi fanów. Pytania były momentami zdawkowe, albo zlewające, ale po kolei:
Album o nieznanym tytule – to był główny lejtmotyw tej konferencji – jesteśmy zarobieni, nie mam nic ustalone, nie mamy za wiele do powiedzenia, po za tym co puściliśmy Wam na ekranie. Jak wielka to była wtedy ściema szybko się przekonaliśmy, a fani albo grzebali w klipie, albo załamywali ręce. Angel nie był dla wielu spełnieniem marzeń o pierwszym doświadczeniu z nową płytą. Nie był faworytem jako takim na płycie. Ja należałem do tych pierwszych… mówiąc eufemistycznie.
Dave napisał 5.5 kawałka na nową płytę, a Fletch twierdził, że nadal są bogami syntezatorów.
Martin: Nigdy nie pasowaliśmy do biznesu. Na szczęście mamy lojalnych fanów, więc nie musimy schlebiać (pasować) do przemysłu muzycznego.
W tym kontekście padło pytanie o Ultimate Song, czyli najlepszą nagrany / skomponowany kawałek ever. Oczywiście takiego nie ma, ale na tym albumie jest kilka, które się ocierają o to (ryli?) stwierdził Martin.
Zespół nagrał 20 kawałków…. podobno. 17 razem z dodatkami ukazało się na płytach. Na singlach nie wyszedł żaden b-side, którego potem nie było by na płycie. To, co stało się z 3 numerami? Może to mnie pamięć zawodzi, ale nie pamiętam, żeby ktoś dopytywał się gdzie reszta? Warto o to może zapytać zespół przy okazji najbliższego spotkania z nimi.
I to by było na tyle w temacie płyty. Ani zespół nie był rozmowny, ani zainteresowanie tematem pobocznym też nie było za wielkie. Skupmy się w takim razie na temacie głównym konfy w Paryżu.
Nowa trasa koncertowa
Wiele było spekulacji. Na pewno dowiedzieliśmy się, że – będzie rozgrzewkowy koncert (gdzie? nie było wiadomo jeszcze). Konferencja w Paryżu… hmm ciekawe dlaczego?
Konferencja, a sprawa polska
To było jedno z moich większych zdziwień tej konferencji. Tyle akcentów, jakie poszły w kierunku naszej części Europy, oraz Polski nie było dawno. Oczywiście sami o to zadbaliśmy będąc tam. Nie ma co ukrywać, że po tym, jak wiele padło pytań i jak wielkie zainteresowanie było mediów z Europy Środkowo-Wschodniej, to trudno nie dojść do przekonania, że umysły których fanów, z której części Europy zajmuje ten zespół najmocniej. Francuskich mediów też była spora reprezentacja, ale to jest naturalne. Byli gospodarzami. Tak samo by było, gdyby konfa była w Niemczech, czy we Włoszech. Jakie kwestie dotyczyły Europy Środkowo-Wschodniej i Polski?
- Grali u nas mimo, że wiedzieli, że stracą kasę
- Grali bo wiedzieli, że mają tu fanów i jest to inwestycja na przyszłość
- Teraz to procentuje (co napisałem powyżej)
- Nie mieli złotej kuli i nie wiedzieli, że sytuacja polityczna się zmieni, a mimo to grali w Europie Wsch.
- Po prostu chcieli grać koncerty dla ludzi.
- Mimo wiedzy byli zszokowani reakcją fanów. Fani z bloku wschodniego znali muzykę, teksty. Wszystko to mimo braku dostępu do normalnego rynku muzycznego.
- Podziemie działało, mixtape’y i listening party miały miejsce.
- Doskonale pamiętają DM Lipdub For The Masses / Shadow for the Masses (Martin).
- Nasze szafiarki (Natasza i Agata) nie zawiodły i zapytały się o ciuchy Martina na trasę. Pozostali chłopacy stwierdzili, że na pewno będą „Glittery„
Ufff sporo tego. Ale warto pójść dalej.
Nagrywanie koncertów (potocznie nazywane LHN)
To jest kolejna niedokończona sprawa z konferencji. Miałem wrażenie, że zespół nie był przygotowany, albo był zaskoczony, że ludzie to będą pamiętać i będą chcieli. Oni po prostu o ten aspekt nie zadbali zmieniając EMI na Sony Music. Być może Sony nie miało zaplecza, być może nie chcieli płacić firmie powiązanej z konkurencją. Dobrze by było, aby ten temat wrócił na kolejnej konferencji. I mam nadzieję, że wrócić w postaci ogłoszenia zespołu, że na najbliższej trasie pojawią się nagrania z każdego koncertu, niż kolejnych zdziwionych i wymijających wypowiedzi.
- Andy: Być może.
- Dave: Czy lubiliście / chcielibyście mieć takie nagrania?
Różne inne ciekawe wątki z konfy.
Ktoś zapytał czy możliwy jest koncert z orkiestrą symfoniczną, jak to kiedyś zrobiła Metallica?
Martin: Oczywiście, że możliwy, ale my pewnie tego nie zrobimy…
Zespół słyszał i docenia akcję niemieckich fanów z powrotem Dreaming Of Me na listę przebojów z okazji 30-lecia wydania singla.
Dla Martina różnica w koncertowaniu dziś i teraz jest taka, że kiedyś był nonstop nawalon, a dziś (podobno) czerpie więcej radości z bycia na scenie. Resztę możecie odświeżyć sobie poniżej:
Ten wpis właściwie mógłby być relacją pisaną zaraz po zakończeniu konferencji w 2012, gdyby nie jeszcze jedna kwestia.
Po konferencji zespół udzieli wywiadów mediom ze świata i okolic i takie niewinne stwierdzenie przykuło na onczas moją uwagę. W oryginale cytuję słowa Dave’a we wpisie depeche MODE sp. z o.o., a tłumaczenie poniżej:
Daniel na pewno był bardzo zaangażowany w tworzenie tej płyty – z procesem nagrywania włącznie, po drodze pomagając w podjęciu wielu decyzji. To, co wydarzyło się miało miejsce w okresie poprzedzającym wydanie Exciter. Daniel, z naszym błogosławieństwem, sprzedał katalog Mute do EMI. W jego rękach pozostała kontrola artystyczna. Tuż przed startem nagrań do Delta Machine, chodziły słuchy że EMI się zwija Nie chcieliśmy tkwić w stanie zawieszenia i ciągać się przez lata po sądach, bo nie zrobiliśmy nic, po za słyszeniem. Obecnie Daniel posiada firmę Mute Artists, ale nie Mute Records (wytwórnię), którą chciał odkupić od EMI po tym jak sprzedał ją parę lat wcześniej, ale bez sukcesów. Został przelicytowany i był bardzo zdenerwowany, o czym ja dowiedziałem się całkiem nie dawno (rok 2012). Chciał to wszystko odzyskać z powrotem, ale w zasadzie powiedzieliśmy mu: „Dan, musimy iść dalej.” My nie chcieliśmy być zapchaj dziurą na której wszystko się trzyma. Musieliśmy zadać sobie pytanie: „Gdzie jest Mute? Czym jest Mute? Kto dystrybuuje? „Więc zdecydowaliśmy się rozejrzeć i Sony dało najlepszą ofertę, z zabezpieczeniem że Daniel będzie z nami nadal. Dzięki temu umowa daje nam pewność, że będziemy mieć kontrolę nad tym, co robimy. Co najważniejsze, w 2015 roku, będziemy w stanie uzyskać kontrolę nad całym naszym katalogiem. Będzie ponownie naszą własnością. Nie będzie w stanie zawieszenia. Po Delta Machine, będziemy mieć pełną kontrolę. Dla nas Daniel jest jednym z najważniejszych elementów części tego, co robimy. On jest od zawsze i chcemy aby tak było dalej.
Wygląda na to, że tak się stało. depeche MODE odzyskało kontrolę nad swoim katalogiem w 2015, pierwsze efekty zaczynamy w jakimś sensie widzieć teraz. Zapowiedź (z przygodami) wydania kolejnej kompilacji może być następstwem tego faktu. Szczególnie, że dla bardzo wielu klipów będzie to pierwsze komercyjne wydanie, a nie jedynie w charakterze promo, jak to do tej pory funkcjonowały.
Problem z katalogiem depeche MODE był (jest?) taki, że Mute będąc małą alternatywną wytwórnią musiało przez lata wspomagać się siłą większych i silniejszych. Na dobrą sprawę co płyta, co rynek, to kto inny był dystrybutorem, zarządzał prawami na różnych rynkach. Prawa do katalogu depeche MODE przechodziły z rąk do rąk. Ten sam tytuł można było zobaczyć z czołówką BMG, EMI, Warner, Virgin, Gefen, Sire i kto tam jeszcze miał siłę i moc wszelaką na lokalnych rynkach.
To powodowało, że zespół przez wiele lat był zblokowany ze swoim katalogiem. Bieda wydawnicza i brak możliwości zażądania twórczością. Pomimo pojawiających się co jakiś czas zapowiedzi a to, że EMI podpisało z BBC porozumienie o dostępie do katalogu nagrań BBC, a to jakieś inne plotki, to nadal nie było widomego śladu.
Wydane parę lat temu remastery uderzały biedną zawartością i poza poprawieniem jakości dźwięku nie miały realnej wartości dodanej jakiej fani oczekiwaliby od zespołu, albo znali z innych wydawnictw, innych zespołów. Jest nadzieja, że zapowiedzi z okresu poprzedniej konferencji prasowej po 4 latach w końcu zaczną przybierać realny kształt. To wszystko w oczekiwaniu na nową konfę…
Tak tak… DM obudzili się w 2001 roku, jeśli chodzi o Polskę. Że tu też fani istnieją. Dlaczego WVT ominął PL. Dlaczego WDT. Dlaczego wreszcie TST? …