Raz na jakiś czas wracam do tematu okładek płyt depeche MODE. Tak się jakoś składa, że swoją historię opowiadają głównie stare okładki, a najlepsze wspomnienia dotyczą pierwszych okładek depeche MODE. Nie inaczej będzie i tym razem.
Przytaczałem Wam historię okładek, które wyszły spod ręki Briana Griffina, stanowiące kanon światowego projektowania okładek i to, co najlepsze z wydawniczej historii depeche MODE przed nastaniem Antona Corbijna.
Kto czytał liczne biografie depeche MODE, ten wie, że na okładce A Question Of Lust namiętnościom oddaje się młody i początkujący aktor – Hugh Grant, choć przez długie lata fani przypisywali współudział Alanowi.
A w 2009 zastanawiałem się, czy przypadkiem okładka do Sounds Of The Universe, to nie plagiat.
Rozdział 2.
Dziś będzie o jeszcze jednej wczesnej okładce, a dokładnie o okładce drugiego wydawnictwa sygnowanego logiem depeche MODE — New Life. Singiel ten jest bardziej znany z okładki z jajkiem, z racji tego, że okrywała ona 7″ wersję singla. Jako że na onczas, to właśnie takie wydania były podstawowym narzędziem sprzedaży i promowania wydawnictw muzycznych na Wyspach i reszcie Europy. Autorem tego zdjęcia jest Rodney Martin.
Rozdział 4.
JJednak, kto kojarzy singiel New Life z czasów ery CD, czyli lat 90., ten głównie zapamięta to wydawnictwo przez pryzmat okładki z grafiką płaczącego niemowlęcia z czarną belką oczach. Czym kierował się autor, niejaki Simon Rice, tej kompozycji niech pozostanie tajemnicą na wieki. Nie mniej tu dopiero historia się zaczyna albo jak na końcu tego wpisu się zorientujecie, jesteśmy w samy środku jej. Jednak nie powrócimy do pierwszego rozdziału opowieści, tylko zgrabnie przełożymy karty, by pojawić się w roku 1983…
Rozdział 3.
Nie wiem jak wielu z Was, obok słuchania depeche MODE zagłębia się w twórczość ciężkiego, rockowego grania, którego jednym z ojców założycieli jest Ozzy Osborne i jego zespół Black Sabbath.
W 1979 roku drogi Ozziego i reszty zespołu się rozeszły i lider zespołu — Tony Iommi na nowo nagrywaną płytę zaprosił jako wokalistę — Iana Gilina — wokalistę Deep Purple. Nie chcę wchodzić w szczegóły zawiłej historii tego zespołu, w każdym razie wydana w 1983 miała być nowym otwarciem… którymś z kolei. Dla potrzeb tej historii niech wystarczy, że nie był to krok milowy w twórczości zespołu, ale nie będziemy się zagłębiać w artystyczne zakamarki twórczości Tony’iego Iommi i spółki. Jednak niezgłębione meandry pokładów myśli, jakie przebiegały pomiędzy członkami zespołu a sztabem ludzi pracującymi nad fizyczną i wizualną stroną albumu, sprawił, że efektem tego była okładka z młodym księciem ciemności.
Jeżeli obie okładki depeche MODE i Black Sabbath wydają się wam bliskie, to dobrze kombinujecie. W 1983 roku, gdy powstała okładka do albumu Born Again Ozzy nagrywał solową płytę, a jego żona spodziewała się dziecka. Jako że Ozzy nie żył w dobrej komitywie z resztą kolegów z zespołu, więc koledzy wysłali jego żonie płytę do szpitala i od tego czasu dziecko z okładki nosiło imię Aimee, jak córka Ozziego.
Co ciekawe okładka powstała jako projekt po to, aby został odrzucony. Steve Joule, który jest autorem okładki i twórcą poprzednich okładek Black Sabbath, chciał być lojalny wobec Ozziego i trochę mniej wobec drugiego znajomego Toniego. Postanowił zrobić tak bardzo złe projekty okładek, że Tony Iommi odrzuciłby je z miejsca, ale jednocześnie musiałby za nie zapłacić odstępne od umowy w przypadku rezygnacji. Pech chciał jednak, że okładka z niemowlęciem bardzo się spodobała Toniemu i Steve Joule dostał zlecenie na zrobienie pełnej książeczki wraz z tekstami i towarzyszącą oprawą graficzną. Efekt pracy Steve’a Joule’a został okrzyknięty przez muzyczną prasę jako 2 najgorsza okładka muzyki metalowej.
Twórca okładki zarzeka się, że nie miał bladego pojęcia o okładce depeche MODE z 1981 roku. Zresztą nie sądzę, żeby Black Sabbath — lekko przygasłej światowej gwieździe — miało świadomość istnienia depeche MODE — jakiegoś brytyjskiego zespoliku grającego jakieś elektroniczne popierdułki, którzy nawet nie mają perkusisty i basisty.
Na potrzeby tego wpisu skróciłem tę historię, ale na necie znajdziecie ją w pełnej krasie. W sumie bardzo ciekawa historia.
Rozdział 1.
Steve Joule zaklina się, że nie wiedział o okładce depeche MODE z 1981 roku i pracy Simon’a Rice’a dla zespołu. Przyjmując, że jest to prawda, to jak się stało, że powstały w sumie dość podobne okładki, albo inaczej co było bazą do powstania obu okładek. Otóż ani Simon Rice, ani tym, bardziej Steve Joule nie są autorami zdjęcia, które posłużyło do powstania obu okładek. Obie okładki są jedynie adaptacjami innej okładki.
Zdjęcie do obu okładek zostało niezależnie wzięte z okładki pisma Mind Alive z 1968 roku. Przy zdjęciu nie było autora, a jedynie credits odnoszące się do Rizzoli Press.
P.S. Wiem, że w zdawkowej formie temat ten był poruszany w książce Monument, ale było tam to bardzo pobieżne i nie wyjaśniało w pełni całego zamieszania z pochodzeniem obu okładek.