Panowie z depeche MODE lubią mieszać w temacie swojej twórczości solowej. I Gore i Gahan mogą się pochwalić w swoim dorobku licznymi jedno-płytowymi projektami. Wcześniej nie zajmowało mnie to zbytnio, ale przy najnowszej produkcji pobocznej Dave’a dostałem lekkiej konfuzji.
Tak na prawdę nie wiem, czy jest to 3 solowy album Dave’a Gahan’a, czy 5 album Soulsavers, a może żadne z powyższych, tylko pierwszy album zespołu Dave Gahan & Soulsavers. Co takiego się stało, że tym razem Dave Gahan jest jako pierwszy na okładce? Może jest to czepianie, ale po prostu chciałbym wiedzieć z czym mam do czynienia.
Niby to tylko etykietki, ale w branży w brew pozorom takie rzeczy są dosyć ważne i kolejność w napisach, książeczce, czy na okładce wyraża się liczbą zer w honorarium. W ten sposób docenia się tych, którzy mieli większy wkład, niż reszta udziałowców w projekcie. Jeżeli udział Dave’a wykracza po za pisanie tekstów i udzielanie się wokalnie i miał również wkład w tworzenie muzyki, to nie miałbym skrupułów w nazwaniu najnowszego wydawnictwa 3. solowym albumem Dave’a. Jeżeli jednak wkład Dave’a w powstanie tej płyty był na poziomie poprzedniego albumu Soulsavers, to po co jest to zamieszanie w nazwie projektu (bo to nie jest zespół)?
Jak się sięgnie pamięcią do historii powstania poprzedniego albumu, to wiemy, że pomysł współpracy narodził się w czasie Tour Of The Universe w 2009 roku, a Dave wszedł w projekt, który już się dział, Dave’owi pozostało jedynie dopisać tekst do już istniejącej muzyki. Tym razem twórcy pracowali od o wiele wcześniejszego etapu. W sumie to jest jakieś wytłumaczenie, ale jeżeli tak jest, to musiałbym się powtórzyć z przepisaniem tu ostatniego zdania z akapitu półkę wyżej.
Ktoś powie, że to nagranie brzmi jak poprzednie twórczości Soulsavers z Dave’m na wokalu, a nawet są tam klimaty z Broken. Tylko jakie to ma znaczenie. Usuwając na chwilę wokal z Paper Monsters i Hourglass otrzymujemy muzycznie zupełnie różnie albumy. Pierwsza płyta, to zabawa z rockiem i bluesem (czy udana, to już inna sprawa), a z drugiej płyty numery swobodnie mogłyby się znaleźć na Playing The Angel. Z Paper Monsters żaden. Nie wiedzę więc problemu, żeby kolejną płytę Dave nagrał stylistycznie nawiązującą do jeszcze innej galaktyki muzycznej.
Co więcej za muzyczną stronę Paper Monsters odpowiadał Knox Chandler, a kompozycje na Hourglass, to zespołowa praca Dave’a, Christiana Eignera i Andrew Phillpotta, więc jak widać na żadnej płycie Dave nie może sobie przypisać 100% praw autorskich. Skoro tak, to czym różni się najnowszy album z 2015 od solowych produkcji z 2003 i 2007? Za każdym razem inna ekipa i wszędzie na okładce Dave Gahan, tyle tylko, że na ostatniej ma za współpracowników Soulsevers.
Wiem, że snując takie teorie wywracam całość do góry nogami i pewnie słusznie (lub nie) umniejszam wkład Rich’a, ale robię to celowo, bo nie lubię takiego niedookreślenia i niedopowiedzenia. Ot takie rozterki człowieka, który zwraca w uwagę w muzyce na każdy element, a nie tylko na to czy jest bicik. 🙂
Dla mnie jako fana depeche MODE dziwnie będzie zobaczyć na scenie Dave’a, który nie śpiewa ani repertuaru depeche MODE, ani twórczości z Paper Monsters i Hourglass. Ciekawe czy ekipa ograniczy się tylko do materiału z tej i poprzedniej płyty, czy pojawi się coś z Broken i wcześniejszych produkcji Soulsavers. No nic pożyjemy zobaczymy. Póki co szykuje się morderczy wyścig po bilety.
A już tak na marginesie jeżeli miałaby się powtórzyć ta sama prawidłowość co z Markiem Laneganem, to Angels & Ghosts powinno być ostatnim wspólnym projektem Panów. 😉