World Violation Tour miała być celebracją największego komercyjnego osiągnięcia w historii depeche MODE. Po opus magnum, jakim był koncert na Rose Bowl dwa lata wcześniej wszyscy się spodziewali, że kolejna trasa wyniesie depeche MODE na kolejny szczyt koncertowej hierarchii i wprowadzi zespół do koncertowej pierwszej ligi. Czy tak się stało, czy depeche MODE umiało wykorzystać swoją szanse postaram się pokazać w poniższym tekście.
Trasa po raz pierwszy w historii koncertów zespołu miała wystartować na innym kontynencie, niż Europa. Wielka Brytania została dawno już zapomniana, ale Europa wydawała się naturalnym terenem koncertowym zespołu. Wybór Ameryki świadczył o statusie jaki zespół w przeciągu 2-3 lat dorobił się w USA. W 1988 roku Martin Gore powiedział, że występ na stadionie (Rose Bowl) to dla depeche MODE jednorazowe wydarzenie, jednak w 1990 booking musiał rezerwować największe obiekty w USA, włączając w to stadiony po kilka nocy z rzędu. W Ameryce stadion stał się naturalnym obiektem koncertowym dla zespołu, choć dwa lata wcześniej był to największe osiągniecie ever. Tak krotki czas, a jaka zmiana optyki.
Na próby została wybrana niewielka miejscowość na zachodnim skraju Florydy. To niespełna 50K (wtedy) miasto stało się ich domem na dłuższy czas. W czasie tych prób zespół układał set i szlifował show. Co ciekawe jako pierwszy koncert na trasie podaje się właśnie Pensacola, ale prawda jest taka, że był to rodzaj próby. W Tour Itinerary z World Violation Tour z USA jest jasno rozpisane, że przed 28.05 i po tej dacie to czas prób. W nomenklaturze koncertowej taki występ oznacza się jako Dress Rehearsal, czyli Próba Generalna.
Faktyczną inauguracją trasy był kolejny występ w Orlando 1990.05.30. Oczywiście z punktu widzenia fana koncert to koncert i nie ma znaczenia jak bardzo zespół był gotowy lub nie.
Scena
W kategoriach depechowych scena z tej trasy była NAJ, choć kolejna trasa pokazała, że pozwalając szalonemu Holendrowi na nadmiar swobody zespół może otrzymać coś jeszcze bardziej okazałego. No ale mamy rok 1990, a o Devotional nikt jeszcze nie słyszał. W porównaniu do wcześniejszych tras scena z 1990 była tą największą. Najważniejszą zmianą jakościową było wykorzystanie po raz pierwszy w historii ekranów z tylną projekcją zsynchronizowaną z muzyką. Znaczy to tyle, że projektory wyświetlały na ekranach dwa różne filmy, które dawały złudzenie, że postacie przechodzą z ekranu na ekran nadążając za muzyką. Trzeba oddać ekipie, że w tamtym czasie umieli budować klimat. Kurtyny z różą po bokach sceny i kurtyna zasłaniająca główna scenę to widok, który do tej pory łapie za serducho. To jest też element, który obecnie przyczynił się do odebrania z klimatu koncertów zespołu tak o kilka dobrych punktów. O ile kurtyny zasłaniające nagłośnienie były jeszcze w 2001 roku, to kurtyna ze sceny na dobre odeszła po zakończeniu Devo w mroki historii. Wtedy i dziś robi to wrażenie.
O ile na zakończenie lat 80. taka scena wystarczała, to już w rok lub dwa lata później pojawiać się zaczęły sceny z wybiegami i wielopoziomowymi konstrukcjami. Wszystko za sprawą jednej z większych zmian technologicznych w show-biznesie. Muzycy przestali być uwiązani do jednego miejsca na scenie. Pojawienie się odsłuchów dousznych spowodowało, że możliwe stało się budowanie wybiegów wchodzących w publiczność bez utraty kontroli nad tym, co się dzieje z muzyką i na scenie głównej przez wokalistę. Powyżej rzut sceny z World Violation Tour autorstwa Antona Corbijna (plan pochodzi ze zbiorów Andy Franksa).
Oczywiście Dave’a ten problem nie dotyczył, bo aż do 2013 nie używał odsłuchów dousznych, a jedynie korzystał z paczek ustawionych przed nim na scenie. Na wyższych poziomach sceny z 1990 paczki z odsłuchami były ukryte pod podłogą.
Setlista
Z setem koncertowym jest temat tyleż prosty, co zawiły. Po zakończeniu Music For The Masses Tour wydawało się, że świat nie będzie już nigdy taki sam. Zespół w końcu przestał grać jeden set przez całą trasę i zaczęli miksować utwory i ich kolejność. Istne szaleństwo jak na zespół elektroniczny tamtych czasów.
Gdy tymczasem set zaproponowany na całej trasie w 1990 był powtarzalny jak zwroty akcji w Modzie na Sukces. Nie będę się rozwodził na tym, co było bazą każdego utworu w wersji live, bo o tym pisałem obszerniej jakiś czas temu.
Warto się jednak przyjrzeć temu co nie zagrano. Właściwie skreślono cały dorobek z przed 1983. No dobra na poprzedniej trasie też to uczyniono, ale liczba utworów z przed 1986 zaskakiwała swoją małością. To było nowe, mroczniejsze depeche MODE, w którym nie było miejsca na cukierkowe i skoczne klimaty ze Speak & Spell i A Broken Frame.
Gdybym był świadomym fanem w tamtym okresie i miał w garści bilet na jakiś koncert, to pewnie byłbym zaskoczony brakiem takich hitów Gore’a jak Somebody, czy A Question Of Lust. Nie to, że jestem wielkim fanem tych kawałków (choć na ostatniej trasie żal z powodu braku tego ostatniego był nad wyraz znaczący pośród fanów), ale z komercyjnego punktu widzenia było to zaskoczenie. Do tego na tej trasie zespół (Gore) przekroczył pewną granicę (kolejną) w świadomości fanów, grając swoje numery jedynie na gitarze. Elektroniczny zespół, a tu taki numer. Potem się chłopak opamiętał na jakiś czas. Niestety od jakiegoś od 1998 wróciło mu i nie widać poprawy.
Set składał się z 19 utworów – 2 od Martina i 17 od Dave’a, plus 1 instrumentalny na wejściu. Przez 65 koncertów na 88 zagranych zespół wykonał set z I Want You Now / World Full Of Nothing. 20 razy chłopaki zagrali set Here Is The House / Sweetest Perfection i jedynie 2 razy Little 15 / Blue Dress. Zdarzył się eden jedyny raz wykon setu z Little 15 + Here Is the House, ale o tym więcej opisując przebieg trasy.
Przebieg trasy
Zawirowań było na prawdę nie wiele. Przy World Violation Tour, ostatnie trasy to armagedon odwołań, zmian i swobody podchodzenia do kształtu setlisty.
- Po raz pierwszy pojawia się setlista z Here Is The House / Sweetest Perfection w Bostonie 1990.06.10
- Martin wykonuje po raz pierwszy Little 15 w towarzystwie Here Is the House w Nowym Jorku 1990.06.18
- Odwołanie koncertu w Ottawie 1990.06.19
- Po raz pierwszy pojawia się Blue Dress w towarzystwie Little 15 na 3 koncercie w San Diego 1990.07.31.
- Odwołanie koncertu w Melbourne 1990.09.01
- Wywalenie z setu Black Celebartion & A Question Of Time w Fukuoce 1990.09.04, Kobe 1990.09.06, Kanazawie 1990.09.08, Nagoi 1990.09.09, Tokio 1990.09.12. Jedynie pierwszy koncert w Tokio 1990.09.11 miał pełny, trasowy set. Więcej o powodach skrócenia znajdziesz tutaj.
- 1990.10.15 Awaria sprzętu w Stuttgarcie na Shake The Disease
No i to właściwie tyle… A teraz wyobraźcie sobie, że na onczas istnieje śmigany Internet i fani mogą komentować rozwój trasy, jak to było na Delta Machine Tour, czy Tour Of The Universe. Fala hejtu niesie się po świecie, a depeche MODE przerabia sytuację, jaką miało AC/DC podczas Black Ice Tour. No ale nic, World Violation Tour obrosło swoją legendą, zanim tak na prawdę na to zasłużyło, choć dla mnie była to…
…Niewykorzystana szansa
Do dziś nie mogę zrozumieć, jak płytę o takim potencjale komercyjnym promowała tak krótka trasa koncertowa. Cały koncept promocyjny albumu Violator wyszedł z jednej ręki. Anton Corbijn był odpowiedzialny w 100% za stronę wizualną okładek, teledysków, projekcji i otoczki wokół trasy. Wydano 4 single. Planowany był jeszcze piąty – podwójny, ale skończyło się jedynie na teledyskach zawartych na Strange Too. Ale skupmy się na trasie… Co prawda nad setlistą już się pastwiłem, ale nie zaszkodzi jeszcze.
Mój podstawowy zarzut dotyczy aranży. Po tym, co wyciśnięto z Enjoy The Silence w 1993, czy nawet na kolejnych trasach aranż przygotowany na tej trasie woła o pomstę do nieba. Pozostałe remixy był całkiem niezłe, choć zbyt kurczowe trzymanie się wersji studyjnych nie było zagraniem najwyższego lotu. Jedyne Everything Counts i Never Let Me Down Again zbytniego zamieszania tu nie czynią. Tyle drobiazgów…
Teraz w kwestiach bardziej strategicznych. Zespół w 1990 miał szaloną popularność na całym świecie. Po gigantycznej, jak na depeche MODE trasie koncertowej w 1987 i 1988 redukcja do 88 koncertów w 1990 to jakaś kpina. W samym USA był potencjał na zagranie 2/3 z tych koncertów. depeche MODE mogło swobodnie grać koncerty rozciągnięte w czasie, pomiędzy wydając kolejne single z Clean/Halo włącznie. O powrocie do USA i Europy na 4 i 5 nodze nie wspomnę. Może wtedy zaliczyliby Europę Wschodnią (choć w tamtej sytuacji było to raczej marzenie dla nas). Oczywiście to nie współczesne czasy, ale przy dużo słabszych płytach potrafią 2 razy odwiedzić jeden kontynent, a w czasach gdy im żarło, aż prosiło się zagrać w Ameryce Południowej i kolejny raz w Ameryce Północnej i Europie. Technicznie, to nie był wielki wysiłek wystarczyła wola po stronie zespołu. Rozróby za dM na ulicach i ogólna histeria. Klient był i trzymał kasę w zębach trzeba tylko było po nią sięgnąć. No chyba, że powody były inne…
Aż się prosiło, żeby zwieńczeniem potężnej trasy koncertowej była płyta koncertowa i wideo koncertowe dokumentujące zakończoną trasę. Przez lata chodził przesąd, że brak wideo z World Violation Tour był wynikiem faktu, że było zbyt blisko od wydania 101 (nagranie 88, wydanie 89). Przyznam się, że sam ulegałem temu złudzeniu. Skutecznie podtrzymywałem tę tezę tym, że jedyne nagrania w miarę pro pochodziło z obrazu przekazywanego przez ekipę techniczną hali na ekrany boczne. Oficjalne wyjaśnienie mówiło, że depeche MODE w latach 80-90 wydaje koncert na wideo co druga trasę – Some Great Reward Tour / Music For The Masses Tour / Devotional Tour / Exciter Tour. Od kolejnej trasy lecimy już bez przerw. Tyle oficjalna wersja. Tyle tylko, że jeżeli przyjrzeć się nie deklaracjom i z góry ustalonym wersjom dla prasy, to fakty mówią kompletnie co innego.
Z wyjątkiem Construction Tour na każdej trasie były kręcone profesjonalne materiały z myślą o wydaniu koncertowego wideo. Jakiś czas temu pisałem Wam o tym, jak nie wydano wideo z A Broken Frame. W kolejnym wpisie zajmę się kolejną ciemną kartą niewydanych pozycji w wideografii depeche MODE.
Do tego wszystkiego zerwana została mała, świecka tradycja, że na stronach b singli umieszcza się koncertowe numery z dziejącej się właśnie singli. Od 1982 roku była to stała tradycja (z wyjątkiem Construction Tour).
_
Na koniec chciałbym poruszyć jeszcze jeden, mroczny temat w historii depeche MODE. Powszechnie uważa się, że tą złą i wyniszczającą trasą dla depeche MODE było Devotional Tour z późniejszymi wariacjami. To ta trasa doprowadziła do załamania nerwowego Andiego, na skraj alkoholizm Martina, Alan podjął decyzję o odejściu, a Dave pił każdy muchozol i wstrzykiwał sobie co się dało, a wszyscy bzykali wszystko, co nie chowa się pod ziemią i na drzewo nie ucieka.
W przypadku Dave’a jest to część prawdy. Jego problemy z dragami zaczęły się właściwie ze startem World Violation Tour. Cała trasa, a na pewno europejska noga upłynęła pod szyldem exta.zy i eksperymentów z coraz cięższymi dragami. Dave wychodził na scenę będąc mocno wstawionym i naspidowanym. Skupiał się jedynie na odegraniu tego samego schematycznego show, wg jednej sztancy, Każdy koncert praktycznie wyglądał tak samo, aby nie wprowadzać zbędnego zamieszania w zadżumioną głowę Dave’a.
Doskonale to odpuszczenie sobie trasy widać na przykładzie fryzury, która tylko rosła i o ile kanon depeszowskiego stołka może i był na początku trasy, to z biegiem miesięcy fryzura bardziej przypominała to, co Dave miał w 2001 na głowie. Długie pióra same się nie zapuściły i nie ruszyło to dopiero po zakończeniu trasy.
To również na tej trasie pojawiły się dziary, które do tej pory stanowią wizytówkę Dave’a. Patrz np dziara na lewej ręce przed łokciem z przebitym sercem w koronie cierniowej. Inne z czasem zniknęły, jak tatuaż na lewym przedramieniu.
Romans z Theresą Conroy – osobą odpowiedzialną za kontakty z mediami na trasie, kompanką od strzałów w podświadomość, również wydarzył się na World Violation Tour. Finałem tego był rozwód z Jo i wyprowadzka do Los Angeles.
_
Trasa z 1990, to było wielkie wydarzenie w historii zespołu. Koncerty były szczytem dla zespołu na onczas, nie mniej ciąży nad tą trasą poczucie niedosytu i pewien niesmak, że można było więcej, mocniej, dłużej. Bez tej trasy zespół nie mógłby zrobić kolejnych kroków i być tu gdzie jest obecnie. Nie mniej żeby usłyszeć pełne spektrum tej trasy wystarczą słownie – 3-4 bootlegi, a potencjał był zdecydowanie na więcej.
Za to wszystko należy się Panom szacunek i dziś z przyjemnością odpalę jakiegoś boota, dla uświetnienia 25 rocznicy startu jednej z ważniejszych tras w historii zespołu.